Długo wyczekiwana premiera Diuny już za nami. Pomijając warstwę fabularną, można przeczytać dużo pozytywnych komentarzy na temat wizualnej realizacji tej produkcji. Jednak w tym wszystkim często zapomina się o czymś równie istotnym – o odgłosach które można było usłyszeć podczas seansu.
Theo Green i Mark Manginieg – to oni odpowiedzialni byli za projektowanie dźwięku w filmie Diuna
Mówiąc o dźwiękach w filmach, najczęściej nasuwa nam się na myśl ścieżka dźwiękowa. Tym razem jednak nie o to chodzi. Nie mówimy też o tym, że kwestie wypowiadane przez aktorów były dobrze słyszalne. Chodzi nam bowiem o coś bardziej subtelnego, a zarazem istotnego – dźwięki wydawane przez maszyny, które nie mają odpowiednika w naszym świecie, odgłosy burzy czy zwierząt. Tym właśnie zajmowali się Theo Green i Mark Manginieg.
Projektanci dźwięku współpracujący z Denisem Villeneuve mieli za zadanie dodać do filmu odgłosy wydawane przez rzeczy, których ani nigdy nie wiedzieli, ani też nie słyszeli. W wywiadzie dla serwisu Engadget opowiedzieli o swojej pracy.
Tak, jakbyś wyciągnął mikrofon i uchwycił dźwięki tak, jakby te rzeczy rzeczywiście istniały
– powiedział Mangini w wywiadzie dla Engadget
Obaj dźwiękowcy stanęli przed ogromnym wyzwaniem
Jednym z nich był z pewnością nadprzyrodzony głos Bene Gesserit. Tutaj konieczne było nagrywanie głosów aktorów wypowiadających kwestie na kilka różnych sposobów, a następnie odtworzenie ich przy pomocy subwoofera co pozwoliło na nagranie efektu końcowego. Ta technika nazywa się „worldizing”. Jednak by wzmocnić efekt wykorzystano też inną „sztuczkę” – gdy postać zaczyna używać wspomnianej techniki głosu, wszystkie inne dźwięki cichną.
Kolejnym wyzwaniem było projektowanie dźwięków ornitopterów, pojazdów latających, którymi przemieszczali się bohaterowie po Arrakis. Jak zauważają Green i Mangini, są one odpowiednikiem helikopterów w Diunie, jednak brzmią bardziej jak gigantyczne owady. Aby osiągnąć taki dźwiękowy efekt zmiksowano odgłos mruczenia wielkiego koda, trzepotania skrzydeł dużego chrząszcza i targanego wiatrem pasa służącego do mocowania namiotu. Odgłosy systemu napędowego to w rzeczywistości dźwięki nagrane w ulu, które odpowiednio zmodyfikowano.
![](https://whatsnext.pl/wp-content/uploads/2020/06/ornitoper-diuna.jpg)
Do Diuny zaprojektowano 3200 nowych dźwięków, z czego tylko trzy lub cztery były pochodnymi dźwięków elektronicznych lub syntetycznych. Pokazuje to jaki ogrom pracy włożono w te element filmu. Green i Mangini podkreślają w wywiadzie, jak istotny w tym wszystkim był realizm i dążenie do autentyczności, ale chyba przede wszystkim kreatywność i odnajdywanie odpowiednich odgłosów w naprawdę niecodzienny sposób. Świetnym przykładem tego jest dźwięk, jaki rozlega się gdy czerwie rozdziawiają swoją paszczę. Skąd się wziął? Twórcy zdradzają, że wszystko zaczęło się od… Manginiego „połykającego” mikrofon.
![](https://whatsnext.pl/wp-content/uploads/2021/11/diuna-czerw.jpg)
Jeśli seans Diuny jest już za Wami, to dajcie znać, czy zwróciliście uwagę na te niezwykłe dźwięki. A jeśli jeszcze nie byliście w kinie, to warto podczas oglądania przysłuchać się im bliżej.