Dzięki nowej metodzie naukowcy będą w stanie poszukiwać aktywnych, supermasywnych czarnych dziur w centrach milionów galaktyk. Mogą również oceniać ilość pochłanianej przez nie materii.
Na czele zespołu badawczego zajmującego się tą sprawą stanęła Jessica Thorne z Uniwersytetu Zachodniej Australii. Ustalenia jej i jej zespołu zostały opublikowane na łamach Monthly Notices of the Royal Astronomical Society. Jak wyjaśnia badaczka, tzw. aktywne czarne dziury są zwykle lokalizowane w największych galaktykach we wszechświecie. Masy tych obiektów mogą być nawet miliard razy większe od masy Słońca.
Czytaj też: Wirtualna czarna dziura pokazuje, które gwiazdy przetrwają, a które nie
Jak do tej pory identyfikacja aktywnych czarnych dziur nie należała do łatwych zadań. Problem wynikał z faktu, że astronomowie musieli prowadzić poszukiwania z użyciem metod dedykowanych dla różnych typów teleskopów. Dzięki nowej technice, proponowanej przez zespół Thorne, możliwe będzie wykorzystanie już dostępnych instrumentów w odniesieniu do milionów galaktyk.
Jak do tej pory nowa technika została wykorzystana w odniesieniu do niemal 500 tysięcy galaktyk
Co ciekawe, do pojawienia się tej metody doprowadził algorytm zwany ProSpect, który umożliwił modelowanie emisji z galaktyk i czarnych dziur przy różnych długościach fal światła. Thorne dodaje, iż teraz możliwa jest identyfikacja aktywnych czarnych dziur oraz określanie ogólnych właściwości galaktyk, na terenie których się znajdują. Astronomowie wykorzystali już to rozwiązanie w odniesieniu do niemal pół miliona galaktyk zgromadzonych w ramach projektu DEVILS oraz ponad dwustu tysięcy galaktyk z projektu GAMA.
Czytaj też: Czarna dziura wzbogaciła wystawę jako The Dynamics of Flow
Jedną z analizowanych kwestii będzie to, czy czarne dziury faktycznie mogą wpływać na ewolucję galaktyk. Korzystając z nadchodzących teleskopów, takich jak Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba bądź Obserwatorium Very C. Rubin, astronomowie będą mogli użyć tej techniki w odniesieniu do milionów galaktyk jednocześnie.