Rynek skrzynek dla bebechów naszych jednostek od wielu lat przeżywa coś wspaniałego, bo praktyczne i proste kształty są nieustannie wypierane przez rozwiązania nastawione nie na użyteczność, ale wygląd. Tak też grube blachy ustępują miejsca hartowanym taflom szkła, a zatoki 5,25 cala odchodzą powoli do lamusa. Trudno jednak na tym rynku zaistnieć czymś niespotykanym, ponieważ wiele standardów robi swoje. Tak więc, obudowa Rosewill Prism S500 staje dla graczy na głowie, aby jakoś wyróżnić się na tle konkurencji.
Od kilku lat przywykliśmy do raczej tradycyjnego już rozwiązania. Mam tutaj na myśli obecność „piwnicy” na zasilacz, dyski i (nie patrzcie tak na mnie) zbędne przewody na spodzie obudowy i miejsca dla płyty głównej w… no, głównej komorze. Rosewill chce zamieszać odrobinę w tej kwestii, dlatego po prostu przeniósł wspomnianą „piwnice” na górę. To w sumie najważniejsza zmiana w modelu Prism S500, który wypełnił właśnie jedną z niedostrzegalnych wręcz luk na rynku. Nie liczcie jednak na kolejne fenomeny, ponieważ pozostałe elementy nie odbiegają specjalnie od przyjętych standardów.
Pełnowymiarowy Rosewill Prism S500 może pochwalić się wymiarami rzędu 475 x 470 x 210 mm i 8 kg wagą. W kwestii miejsca na wentylatory postawiono na trzy 120 mm mocowania na spodzie, dwa na boku, i pojedynczy na tyle. W tym modelu zmieszczą się karty graficzne o długości 44 centymetrów i wieże powietrznego chłodzenia o wysokości 16 cm. Nie zabrakło również RGB, które trafiło w formie paska na przedni panel i okręgów na czterech wbudowanych wentylatorach. Zapewne całość dopełnia panel z hartownego szkła i solidne filtry na spodzie. Producent wyszedł bowiem z założenia, że luki dla powietrza na górze obudowy są już passé. Już widzę ten zbierający się kurz…
Czytaj też: Test GeForce RTX 2070 opublikowany przed końcem NDA
Źródło: TechPowerUp
Zdjęcia: TechPowerUp