Wprawdzie kokpit nowoczesnego samochodu Formuły 1 nie dorównuje poziomem skomplikowania kokpitom myśliwców, ale taka liczba przycisków i tak może wprowadzić w zakłopotanie. Jeśli jednak niespecjalnie mieliście okazję na poznanie tych wszystkich kontrolek, to rzućcie okiem na grafikę, którą przygotował zespół Mercedes-AMD Petronas F1.
Do dziś pamiętam, jaką trudność sprawiało mi ogarnięcie wszystkich przycisków i pokręteł w zwyczajnym samochodzie, ale patrząc na tę kierownicę ciesze się, że nie ciągnie mnie na tor. Mam jednak wrażenie, że tak jak to zawsze bywa w przypadku tak skomplikowanych systemów – użytkownik i tak używa wyłącznie kilku ustawień. W sumie kierownica posiada 25 elementów (guziki, obrotowe wskaźniki, przełączniki, łopatki) i masę diod, których objaśnieniem nie zajmuje się nawet główny ekran. Od czego mamy jednak specjalistów?
Bolidy F1 są oczywiście niesamowicie skomplikowanymi maszynami, z mnóstwem możliwości regulacji w zakresie mapowania silnika, mocy różnicowej, hamowania silnikiem, równowagi hamowania i ustawieniami aerodynamicznymi. Wszystko to upakowano na kierownicy, pełniącej funkcję centralnej jednostki sterującej.
Mercedes twierdzi, że w przeciągu jednego sezonu kierowca „zużyje” od trzech do czterech kierownic tego typu. Problem w tym, że budowa jednej zabiera całemu zespołowi około 80 godzin pracy i 60000 dolców nakładu finansowego. Należy jednak pamiętać, że nie tylko Mercedes produkuje te kierownice, a jak dużo producentów, tak wiele różnych podejść.
Czytaj też: Tesla ujawniła Model Y, czyli swojego pierwszego elektrycznego crossovera
Źródło: Popular Mechanics