Czasy Polaroidów już dawno minęły i choć wielu z nas podoba się cyfryzacja, to robieniu zdjęć w dzisiejszych czasach nie towarzyszy już nic specjalnego – ot naciśniecie jednego przycisku. A komu chciałoby się to wszystko drukować? Na szczęście od czasu do czasu firmy pokroju Canona przypominają nam o tym wspaniałym wynalazku, który przybiera już czasy „cyfrowych Polaroidów” z wbudowaną mini drukarką fotograficzną. Poznajcie więc aparaty Ivy Cliq + Instant i Ivy Cliq Instant.
Oba aparaty do natychmiastowego druku wykorzystują papier fotograficzny Zink z podkładem samoprzylepnym i mogą pomieścić do 10 arkuszy jednocześnie w formacie 2×2 lub 2×3. Model Cliq+ jest naturalnie tą lepszą (droższą) propozycją, którą Canon wyposażył w wizjer optyczny, matrycę o rozdzielczości 8 megapikseli i możliwość podłączenia do smartfona z aplikacją Mini Print przez Bluetooth. Sama aplikacja pozwala użytkownikom eksperymentować z filtrami, ramkami do zdjęć i tekstem, a następnie drukować niewielkie fotki. W Cliq+ nie zabrakło też miejsca na slot na kartę microSD, czy podglądu przy robieniu selfie, które otacza niewielki doświetlający pierścień LED.
Z kolei Cliq, choć jest bardzo podobny do Cliq+, to oferuje już jedynie matryce o rozdzielczości 5 megapikseli, nie obejmuje obsługi aplikacji i jest dostępny w innych opcjach kolorystycznych (dla Cliq+ mowa o niebieskim, czerwonym i białym). Posiada jednak niewielki podgląd do selife, ale już bez pierścienia LED.
Oba modele docierają z wymiennym zestawem 10 arkuszy Zink (te są całkiem drogie – uważajcie przy eksploatacji), a ich cena wynosi 159,99$ i 99,99$ kolejno za tę lepszą i okrojoną wersję. Premiera? Gdzieś w kwietniu bieżącego roku.
Czytaj też: Light i Sony chcą zmienić jakość fotografii w smartfonach
Źródło: New Atlas, Canon