Drony od lat stanowią zagrożenie dla przemysłu lotniczego i równie długo trwa walka z tym, aby wyeliminować je całkowicie. Obecnie funkcjonuje już masa „anty-dronowych” rozwiązań, ale lepiej przeciwdziałać, niż leczyć, co nie? W tą właśnie stronę poszedł DJI, zapowiadając, że od przyszłego roku zacznie używać w swoich modelach nietypowe czujniki.
Czytaj też: Drony dostawcze Alphabet wkrótce zaczną pracę w Australii
A kiedy gigant na rynku robi takie coś, to jego działanie po prostu musi pociągnąć za sobą (tym razem) pozytywne konsekwencje. Wcześniej chiński moloch postarał się o blokadę lotów nad Białym Domem poprzez aktualizacje oprogramowania układowego, wprowadziła oprogramowanie do geofencingów, które zatrzymuje drony wlatujące do ograniczonej przestrzeni powietrznej oraz oprogramowanie, które ogranicza zasięg niezarejestrowanych dronów.
Tym jednak razem postawili na coś fizycznego, co przyjmuje kształt zupełnie nowych w tym segmencie czujników opartych na powszechnym w lotnictwie odbiorniku ADS-B. Mowa więc o technologii, która będzie wykrywać emitowane przez nie sygnały w odległości wielu kilometrów od samolotów i helikopterów, a następnie wyświetla ich pozycję na ekranie pilota i ostrzega go o możliwej kolizji. Tego rodzaju rozwiązanie zawitało już na pokład profesjonalnych modeli pokroju Matrice 200 i Mavic 2 Enterprise, ale od następnego roku trafi na wszystkie drony konsumenckie o wadze powyżej 250 gramów, które obejmują popularne modele, takie jak seria Phantom i Mavic.
Czytaj też: Kalashnikov stworzył drony kamikaze uderzające w czuły punkt armii
Źródło: New Atlas