W wyścigu Le Mans w 1999 roku zwycięstwo zdobył BMW V12 LMR, ale to nie on był głównym bohaterem tego wydarzenia. Wszystko przez wyścigowy samochód CLR od Mercedesa, który również brał w nim udział, ale można powiedzieć, że w tak wielkim stylu, że aż poderwał się z ziemi.
Czytaj też: Elektryczny hipersamochód Battista od Pininfarina dostał facelifta
Podczas wyścigu prototyp CLR Mercedesa po prostu wyleciał w powietrze przy ogromnej prędkości, posyłając się na zakręcie ponad metalowe barierki i zatrzymując się dopiero w pobliskim lesie. To nie była nawet ostatnia wpadka firmy – podobna sytuacja w tym samym wyścigu miała jeszcze miejsce dwa razy, co zmusiło Mercedesa w sumie do 3-godzinnej przerwy w La Mans, które trwa bagatela 24 godziny.
Wiele zostało powiedziane o egzemplarzach CLR po ponad 20 latach, ale ostatni film Autosport obrazuje ją w jeszcze lepszym stopniu, analizując geometrię i wyjaśniając czynniki, które uczyniły prototyp podatnym na takie incydenty. Poniższe wideo (powyżej znajdziecie klip z samego wypadku) wskazuje problem w przedniej i tylnej części samochodu. Tak zwane „zwisy” (części wystające za linię kół) miały zmniejszać opór przy zakrętach, ale powodowały, że docisk do podłoża malał, do czego dorzucił swoje trzy grosze zadziwiająco krótki rozkład osi. Wynik? Przy gwałtownym hamowaniu lub przyśpieszaniu koła traciły oparcie, powodując kołysanie, które w następstwie zmieniało przepływ powietrza i z samochodu robiło pierwsze prototypy samolotów.
Czytaj też: Wygląda na to, że fabryczna Toyota Corolla radzi sobie na śniegu
Źródło: Road and Track