Sharp GX-BT480 to aż 40 W, 100 dB, 20 godzin pracy na baterii i głębokie basowe brzmienie. Czy Sharp zagrozi JBL w segmencie 40 W? Ceną robi to niewątpliwie.
Specyfikacja Sharp GX-BT480
- Wymiary: 150 x 304 x 153 mm, masa 2,05 kg
- Moc: łącznie 40 W, 2x 20 W (RMS)
- Zakres częstotliwości: 64Hz – 20 kHz
- Bateria: Li-ion 10400 mAh, do 20h odtwarzania,
- Czas ładowania: do 3,5h, ładowanie 5V/3A – złącze microUSB
- Pobór mocy: 20W, czuwanie poniżej 1 mW
- Źródła dźwięku: Bluetooth 4.2, JACK 3,5 mm, karty microSD do 32 GB
- Obsługiwane formaty plików: MP3, WAV, FLAC, APE
- Kompatybilność z Asystentem Google i Siri, tryb głośnomówiący
Głośnik otrzymujemy w atrakcyjnie prezentującym się pudełku, które zawiera ładowarkę z wymiennymi końcówkami, pokaźną instrukcję obsługi oraz przewód JACK. Wisienką na torcie jest praktyczny, dobrze wykonany pasek na ramię, uzbrojony w karabińczyki na końcach oraz w możliwość regulacji długości. Do pełni szczęścia zabrakło jakiegoś pokrowca, choć norma IP56 daje nadzieje na przetrwanie niewielkiej mżawki.
Sharp GX-BT480 – elementy obudowy
Głośnik Sharpa należy już do tych dużych. Kolejne segmenty to sprzęt pod karaoke i większe imprezy. GTX-BT480 jest nadal propozycją do użytku domowego. Obudowę zdominowała siatka z grubo tkanego materiału, plastik pokryty warstwą gumopodobną i guma w postaci czystej. W przeciwieństwie do konstrukcji JBL-a, żadna z membran nie jest odsłonięta i ryzyko uszkodzeń mechanicznych jest nikłe. Konstrukcję wnętrza najlepiej obrazuje poniższa grafika:
Jak widać na tym schemacie, z przodu mamy duet głośników średniotonowych w towarzystwie dwóch głośników wysokotonowych, a zestaw ten uzupełniają z tyłu dwa głośniki basowe. Jednej strony jest to bardzo logiczny układ, z drugiej jednak ogranicza efekt stereo, o czym za chwilę. Na kanał mamy w RMS-ie 20 W i rzeczywiście czuć to kopnięcie.
Na górze obudowy znajdziemy przyciski ściszania i podgłaśniania oraz Play na środku. Ten ostatni dwukrotnie naciśnięty wywołuje asystenta głosowego Google’a czy Siri. Przyciski są duże, ogumowane i całkiem wygodne, nawet gdy palce mamy w tłuszczu z kiełbaski z grilla czy mokre od piwa. Na górze są też dwa metalowe zaczepy na pasek. Z lewej strony znajdziemy wielki korek kryjący złącza AUX, czytnik kart i microUSB do ładowania. Z prawej strony jest natomiast najwięcej elementów: 4 diody poziomu naładowania, dioda statusu pracy, strzałki w lewo i prawo do przewijania, na górze zmiana trybu (BT, AUX, karta), a na dole zmiana ustawień equalizera (standard, bass, kino). Na środku wymienionych jest jeszcze wielki przycisk power.
Sharp GX-BT480 – jakość wykonania
Brak odsłoniętych membran i użyte materiały dają szanse na długie i przyjemne użytkowanie. Warto wspomnieć o wielkiej ogumowanej stopie, wystarczająco dużej by głośnik nie turlał się niepotrzebnie. Całość nie zdradza chęci rozpadnięcia się i muszę przyznać, że wykonanie jest wyjątkowo solidne. Szkoda tylko, że certyfikat IP56 pozwala jedynie na niewielkie zachlapania (JBL-e potrafiły wypadać mi z kajaka i płynąć sobie rzeką bez szwanku).
Jedyny mankament to fakt, że wszystkie te ogumowania kochają zbierać na sobie drobiny kurzu i włókna z ubrań, przez co głośnik nieustannie sprawia wrażenie zabrudzonego. Nic to jednak, bo przecież liczy się brzmienie.
Czytaj też: Test głośnika Tronsmart Element Mega
Sharp GX-BT480 – ergonomia
Zanim postawisz na propozycję Sharpa, musisz wiedzieć, że nie jest do głośnik do noszenia w jednym ręku. Duża bryła i jednak odczuwalna masa 2 kilogramów sprawiają, że raczej nie będziesz go zabierać z domu na każdy spacer. A jak już to zrobisz, użyjesz dołączonego do zestawu paska. Początkowo miałem spore problemy z dobraniem się do złącza ładowania ukrytego za wielkim gumowym korkiem. Szanuję jednak chęć producenta do jak najlepszego osłonięcia tych newralgicznych punktów obudowy.
Głośnik komunikatami w języku angielskim informuje użytkownika o zmianach trybu. Działa to szybko i pewnie. Bezsprzecznie Sharp GX-BT480 nie sprawi trudności nikomu, kto choć trochę miał styczność z elektroniką. Początkowo martwiłem się nieco o limit 32 GB na karcie pamięci, gdy jednak wgrałem utwory na taki nośnik, okazało się, że i 8 GB to za dużo.
Godne uwagi jest to, że umieszczenie karty w czytniku automatycznie przełącza głośnik na to źródło dźwięku. Problemu nie stanowią ani drobne pliki MP3, ani opasłe pliki FLAC. Bezsprzecznie jednak większe biblioteki wygodniej nam będzie eksplorować na telefonie. Miłym akcentem jest fakt, że po wyłączeniu głośnika i ponownym uruchomieniu nie trafimy na początek playlisty, tylko dokładnie do tego miejsca, gdzie skończyliśmy słuchać.
Sharp GX-BT480 – czas pracy i ładowanie
20 godzin ciągłego odtwarzania to wynik, którego nie udało mi się osiągnąć w czasie testów. Pamiętać należy jednak, że prawdopodobnie test normalizowany był pod niską głośność. Zasilając pomieszczenie o powierzchni 14 mkw w donośną muzykę, wciąż jednak pozwalającą na rozmawianie z innymi domownikami bez przekrzykiwania, uzyskałem wyniki rzędu 12-16 godzin. Rzadkie ładowanie wzmagał dodatkowo fakt, że głośnik praktycznie nie zużywa energii w trybie standby. Podłączony do komputera prądu wymagał co kilka dni.
Nie mam natomiast uwag co do deklarowanego czasu ładowania – od zera do pełna naładujemy głośnik w czasie 3,5h. Pod warunkiem, że użyjemy do tego celu dołączonej ładowarki 5V/3A lub odpowiednika o takich samych parametrach. Z pewnością przydałaby się możliwość ładowania za pomocą głośnika innych urządzeń. Nie pogardziłbym też złączem ładowania w trwalszym standardzie USB-C zamiast zastosowanego w głośniku microUSB.
Sharp GX-BT480 – jakość dźwięku
Głośnik Sharpa gra dobrze do 70-80% poziomu głośności. Nie ma więc tutaj magii znanej z niektórych produktów premium konkurencji, które nie „zacharczą” nawet na maksie. Brzmienie jest ciepłe, z wyraźną dominacją basów. I mowa jest tutaj zarówno o profilu standardowym, jak i kinowym czy tym bardziej podkręconego basu. Ten ostatni w sumie nie ma specjalnego sensu – przyspiesza jedynie pojawienie się „charczenia” podczas zabaw skalą głośności. Tryb kinowy podkręca nieco tony wysokie dla podbicia dialogów. Wydaje się, że producent trochę na siłę wcisnął ten cały korektor, ale nie ma przymusu korzystania z niego.
Zadowoleni będą ci, którzy w muzyce najbardziej kochają bas, gitary elektryczne i najchętniej przytulaliby się do subwooferów. Muzyka elektroniczna, hip-hop, techno, ale i rock, metal czy dubstep mają się na Sharpie dobrze. Brzmienie jest ciężkie, ciemne, zadymione, co może się podobać. W związku jednak z wąską sceną muzyczną i niedostateczną prezentacją tonów wysokich głośnik słabo nada się do muzyki klasycznej, wysokich wokali czy jako namiastka soundbara przy TV. Stereo jest niemal nieodczuwalne i nie ma się co na nie nastawiać.
To trochę nie fair porównywać do głośnika za 500 zł, JBL-a Xtreme za 750 zł. Gdy jednak przełączałem oba urządzenia między sobą, przy JBL-u było wrażenie jakby się odetkały uszy i nagle docierał do nas pełny dźwięk. Względem JBL Charge 2+ scena również była węższa, ale dwukrotnie większa moc zagłuszyła tego mikrusa.
Podsumowanie
Sharp GX-BT480 może być Twój za mniej niż 500 zł. Nie uważam by była to cena przesadzona za tej klasy i mocy (40 W) produkt. Producent połechtał przede wszystkim miłośników mocnego, basowego brzmienia. Szkoda trochę, że odbyło się to kosztem tonów wysokich i szerokości sceny muzycznej. Gdy jednak lubisz brzmienia gęste niczym smoła, a do tej pory miałeś do czynienia z piszczącym barachłem, dzięki GX-BT480 poczujesz aksamitną ulgę. Nawet ściszony, głośnik Sharpa przenosi bas jak mało który za te pieniądze.
Nie zabrakło złącza AUX, jest też wejście na kartę pamięci, w razie jakby szkoda było Internetu na strumieniowanie muzyki. Przede wszystkim jest jednak to kopnięcie i kompletne zagłuszenie wszystkich konkurencyjnych głośników w cenie do 500 zł.