Masz dziwnie, niesprecyzowane wrażenie, że ktoś stoi za tobą, lecz kiedy się obracasz okazuje się, że nikogo tam nie ma? Kurczy ci się gardło z przerażenia lub ogromnego, wszechogarniającego smutku? Na granicy twego pola widzenia pojawiają się jakieś dziwne kształty, które znikają kiedy próbujesz skoncentrować na nich swój wzrok? Nie, nie oznacza to, że dom w którym się znajdujesz jest nawiedzony, lub że opętała cię jakaś demoniczna siła. Po prostu działają na ciebie infradźwięki.
Infradźwięki to fale dźwiękowe, niesłyszalne przez człowieka ze względu na to, że ludzkie ucho nie jest w stanie zarejestrować odgłosów poniżej pewnej częstotliwości. Dlaczego zatem coś, czego nie słyszymy jest w stanie w ten sposób wpłynąć na nasze organizmy? Otóż fale te odbieramy przez specjalne receptory czucia wibracji i oględnie mówiąc, drgania takie nie sprawiają naszemu ciału specjalnej przyjemności. Dominującym skutkiem takiego oddziaływania na organizm jest np. stan nadmiernego zmęczenia, dyskomfortu, senności, zaburzenia równowagi i funkcji fizjologicznych oraz właśnie uczucie grozy, którego źródła nie jesteśmy w stanie umiejscowić. Dowodem na to jest chociażby rosnąca ilość zawałów serca i samobójstw kiedy wieje halny lub mistral – te wiatry również produkują infradźwięki.
A co z omamami wizualnymi? Otóż w momencie, gdy fala dźwiękowa ma częstotliwość ok. 18Hz, następuje ciekawe zjawisko – nasze gałki oczne wpadają w rezonans. Efektem takiego niekontrolowanego drżenia jest pojawianie się dziwnych kształtów na granicy widoczności. Poddani działaniu fal ludzie opisywali, że udało im się dostrzec różnego rodzaju niepokojące obrazy – od rozmytych galaretowatych form, aż po dziwne, upiorne sylwetki.
Prawdopodobnie to właśnie jest przyczyną powstania mitu „nawiedzonych domów”, gdyż infradźwięki mogą również wprawić w rezonans przedmioty nieożywione, co powoduje „samoistne” przesuwanie się mebli, pękanie szyb i luster czy też spadanie obrazów ze ścian. Przyczyny powstawania takich sytuacji mogą być natomiast zupełnie banalne – ich źródłem może być źle działający wentylator, rozregulowany sprzęt domowy, czy też nawet niedomknięte okno przez które wpadają podmuchy wiatru.
Okazuje się, że efekt ten znany był już ludziom w czasach starożytnych – archeolodzy odkryli chociażby, że już w okresie neolitu architekci projektowali grobowce tak, aby prowadziły do nich długie i wąskie korytarze wejściowe. Powstające w tak ograniczonych pomieszczeniach infradźwięki wpływały negatywnie i odstraszały potencjalnych rabusiów, chcących splądrować czyjeś miejsce wiecznego spoczynku. Stąd prawdopodobnie wzięły się również legendy o pałających żądzą zemsty duchach przodków, rozwścieczonych profanowaniem ich grobów. W czasach obecnych również można się spotkać z praktycznym zastosowaniem tych fal, chociażby w filmowych ścieżkach dźwiękowych – dzięki temu filmowcy są w stanie wywołać w widzu uczucie strachu i dezorientacji, wzmacniając tym samym efekt scen obserwowanych na ekranie. Zrobiono tak na przykład w filmie Paranormal Activity.
Zatem, Drogi Czytelniku, jeżeli chcesz z sadystyczną przyjemnością popatrzeć na ból i cierpienie innych przekonać swoich znajomych, że żyjesz w domu w którym straszy, zaproś ich do siebie i w tajemnicy puść dźwięki o częstotliwości 18Hz. Licz się tylko z tym, że później będziesz musiał zafundować im wizytę u psychiatry…
[Źródła: geeknizer.com, mysteryoftheiniquity.com ]