Kiedy NASA zwróciła się do Stephana Molla z prośbą o diagnozę ich astronauty, naukowiec spytał o możliwość przelotu na pokład ISS. Lot na Międzynarodową Stację Kosmiczną okazał się niemożliwy, więc Moll musiał zdalnie pomóc pacjentowi.
Moll był jedynym lekarzem spoza NASA, z którym agencja konsultowała się, gdy odkryto, że astronauta na pokładzie ISS cierpi na zakrzepicę żył głębokich. Tożsamość astronauty nie została podana, dlatego Amerykanie nie podają, kiedy dokładnie miały miejsce opisywane wydarzenia. Wiadomo jednak, że pacjent od dwóch miesięcy przebywał na pokładzie ISS, a misja miała potrwać kolejne cztery miesiące. Co więcej, był to pierwszy przypadek takiej przypadłości w kosmosie, dlatego NASA nie miała opracowanego dokładnego planu działania.
Biroąc pod uwagę fakt, że w przestrzeni kosmicznej trudno o przyjazd karetki pogotowia, Moll i jego współpracownicy musieli działać bardzo uważnie. Zecydowali, że leki rozrzedzające krew będą najlepszym sposobem leczenia dla astronauty. Problem w tym, że na ISS znajduje się tylko niewielka ilość różnych środków. Moll doradził zastosowanie odpowiedniej dawki Enoxaparinu.
W trakcie trwającego ponad 90 dni procesu leczenia, astronauta wykonywał na sobie badania ultrasonograficzne w celu monitorowania zakrzepu krwi. W tym czasie Moll mógł również rozmawiać z pacjentem za pośrednictwem poczty elektronicznej i telefonów.
Jak sam przyznał, było to niesamowitym przeżyciem, dostać telefon od astronauty znajdującego się w kosmosie. Co zadziwiające, połączenie było lepsze, niż kiedy Moll dzwonił do swojej rodziny przebywającej w Niemczech, mimo że ISS krąży wokół Ziemi z ogromną prędkością. Dzięki leczeniu cierpiący na zakrzepicę mężczyzna bezpiecznie powrócił na Ziemię.