Kiedy wszelkie możliwe autorytety mówią nam: zostań w domu i trzymaj się z dala od ludzi, to z perspektywy introwertyków mogłoby się to wydawać rajem. Ale czy faktycznie izolacja społeczna działa w taki sposób?
Introwertyzm i ekstrawertyzm od lat były obiektami żartów w internecie. Chyba każdy zna memy związane z osobami, delikatnie mówiąc, stroniącymi od towarzystwa, które zgodziły się na wyjście ze znajomymi, a później kombinują, jak się wykręcić z tego planu. Teraz, kiedy świat jest pogrążony w pandemii koronawirusa, zakaz zgromadzeń wydaje się idealnym rozwiązaniem dla takich ludzi. Choć oni twierdzą, że wcale tak nie jest.
Czytaj też: Prawdopodobnie powstała skuteczna szczepionka na koronawirusa
Ekstrawertycy próbują znaleźć sposoby na socjalizację przez internet. Organizują wspólne seanse na Netfliksie, łączą się za pośrednictwem aplikacji takich jak Messenger, Zoom czy Google Hangouts. Praca zdalna, zajęcia szkole i uniwersyteckie również odbywają się przez internet. Wiele dziedzin życia opiera się obecnie właśnie na Sieci. A introwertycy, jak sami mówią, czują się tym przytłoczeni.
Aby zrozumieć ich punkt widzenia, powinniśmy wziąć pod uwagę fakt, iż ekstrawertycy „ładują baterie” socjalizując się. Introwertycy – wręcz przeciwnie – przebywając na uboczu. Ci drudzy skarżą się, bo obecnie każdą ucieczkę od wirtualnej socjalizacji traktuje się jako przejaw niechęci do znajomych. Jednocześnie nie chcą być egoistami, dlatego starają się pomagać w trudnych, z perspektywy psychologii, chwilach swoim lubiącym towarzystwo znajomym.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News
Taka wirtualna socjalizacja nigdy nie zastąpi realnej. O ile VR i scenariusze rodem z hollywoodzkich filmów nie staną się możliwe – wtedy sprawy mogą przybrać inny obrót. Jeśli tak się nie stanie, to na izolacji będą cierpieli zarówno introwertycy, jak i ekstrawertycy, bowiem „spotkania online” mogą zdać egzamin tylko na krótką metę, co pokazuje obecny kryzys.