Problem z pandemią SARS-CoV-2 polega na tym, że rozprzestrzenia się ona w dość niekontrolowany sposób, pomimo faktu, iż niemal cały świat podjął rygorystyczne środki zapobiegawcze.
W efekcie liczba zakażonych w rzeczywistości może być znacznie większa niż sugerują oficjalne statystyki. Oczywiście istnieje pewien pozytywny aspekt takiego stanu rzeczy – jeśli wiele osób nie trafia do statystyk, to znaczy, że bez poważniejszych objawów przechodzą one COVID-19. To z kolei przekłada się na znacznie niższą śmiertelność. Wiele źródeł sugeruje, iż wynosi ona ok. 0,5%.
Oczywiście nawet stosunkowo niska śmiertelność może doprowadzić do śmierci milionów ludzi na całym świecie. O ile wcześniej naukowcy nie opracują skutecznych metod leczenia bądź szczepionek. W przypadku tych drugich sytuacja ostatnio mocno się skomplikowała. Jeden z przedstawicieli WHO, dr Mike Ryan, stwierdził, że nie ma pewności co do odporności u osób, które przechorowały już COVID-19.
Czytaj też: W ten sposób koronawirus roznosi się po ludzkim organizmie
W ostatnich dniach pojawiły się doniesienia o osobach, które po wzydrowieniu ponownie zakażały się koronawirusem. Nie wiadomo jednak, czy to kwestia wadliwych testów czy może krótkotrwałej odporności ludzkiego organizmu na SARS-CoV-2. Dodatkowo sytuację komplikują ataki na WHO ze strony kolejnych krajów, m.in. w postaci Stanów Zjednoczonych. Donald Trump zapowiedział bowiem zakończenie finansowania WHO przez USA.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News