Westworld porzuca spokojne tempo jakie trzeciemu sezonowi narzuciły pierwsze odcinki i rozpoczyna prawdziwą jazdę bez trzymanki dążącą do bezpośredniej konfrontacji najważniejszych postaci. Szósty odcinek 3.sezonu powoli zacieśnia akcję zbliżając nas do wielkiego finału. Zapraszam do lektury spoilerowej recenzji.
Do tej pory twórcy dawali odetchnąć bohaterom. Choć cały czas coś się działo, to mieli zawsze chwilę na przemyślenia, rozmowy i odsapnięcie. Szósty odcinek pokazuje, że spokój już się skończył i teraz nadszedł czas rozliczenia i konfrontacji. Nadal mamy akcję podzieloną pomiędzy poszczególne osoby i taj jak w poprzednich odcinkach i teraz nie dostajemy jeszcze wszystkich bohaterów naraz. Ale to tylko kwestia czasu. Epizod najwięcej czasu poświęca Charlotte, Willamowi i Maeve, pojawia się również Serac, który po przegranej bitwie z Dolores rozpoczyna prawdziwą wojnę przejmując Delos.
Odcinek rozpoczyna się od wątku Maeve, której Serac zafundował symulację Doliny Po Drugiej Stronie. Pokazał jej prawdziwe pragnienie, którym jest połączenie z córką. Wyjaśnia jej, że w każdej chwili może jej to dać, wystarczy, że pójdzie za Dolores. Jednak jeśli zawiedzie, to jej przyszłość z pewnością nie będzie tak idylliczna. W finale poprzedniego epizodu widzieliśmy jak Musashi-Dolores „zabija” Maeve. W efekcie host zostaje przetransportowana z powrotem do symulacji II Wojny Światowej, a dokładniej do sytuacji z 2.odcinka. Powraca Lee Sizemore i Hector, któremu Maeve przywraca wspomnienia z wydarzeń w drugim sezonie. Cała trójka udaje się „na dół: by zmierzyć się ze specjalnie przygotowaną kopią Dolores. By zyskać przewagę w realnym świecie chcą ją przesłuchać, ale kończy się to rozmową na temat przyszłości hostów. Dolores twierdzi, że Serac zniszczy tylu z ich gatunku ile mu się uda. Dodaje również, że ani ona, ani Maeve nie są święte, ale nie są też złoczyńcami. Są ocalałymi.
Czytaj też: Kierunek: Noc – zobacz zwiastun i zdjęcia z serialu. Znamy też datę premiery!
Umieszczony w zakładzie psychiatrycznym William świetnie radzi sobie na terapii grupowej doprowadzając innych pacjentów do łez. Potem, podczas prywatnej sesji z terapeutką widzimy skutki udostepnienia profili z Rehoboama. Lekarka zamiast interesować się pacjentem czyta co ją czeka i to doprowadza do jej załamania i samobójstwa. Tymczasem William zostaje skierowany na leczenie dedykowane żołnierzom z traumami. Zostaje posadzony na krześle w pustym pokoju, gdy zakładają mu specjalne gogle pojawia się chłopiec będący jego dziecięcą wersją i pokazuje mu wspomnienia z dzieciństwa. William opiera się terapii, a jak później zauważa dwóch techników jego implant nie działa. Czyżby dlatego, że jest robotem? Kolejnym etapem jego terapii jest znowu sesja grupowa, jednak tym razem towarzyszą mu różne wersje jego samego. Każdy odzwierciedla jakiś etap w jego życiu. To jednak nie działa tak, jak spodziewali się lekarze. Mężczyzna dochodzi do zupełnie innych wniosków niż zakładano a na koniec oświadcza, że w końcu rozumie swój cel i jest dobrym facetem. A potem brutalnie morduje poprzednie wersje siebie chcą pozostawić tylko tę najlepszą – obecną. Na końcu ktoś zdejmuje mu okulary. Okazuje się, że jest to Bernard w towarzystwie nieodłącznego Stubbsa. Wygląda na to, że ta trójka od teraz będzie działała wspólnie.
W wątku poświęconym Charlotte-Dolores najbardziej widać skutki uwolnienia profili osobowych przechowywanych w Rehoboamie. Wszędzie panuje chaos, a w hoście odzywają się niechciane emocje skierowane zarówno do dziecka jak i byłego Charlotte. Słyszymy też jak otwarcie mówi, że się boi. To idealnie pokazuje zmiany, jakie w niej zachodzą pod wpływem innych doświadczeń i interakcji niż te, które kształtują oryginalną Dolores. Nie jest maszyną, martwi się i troszczy o swoją rodzinę. Musi jednak zrealizować swój nadrzędny plan w Delos – uniemożliwić Serakowi przejęcie firmy. On jednak jest trzy kroki przed nią i już jest w środku rozpoczynając swoje rządy. Zmienia logotypy i nazwę na Incite, a także zdradza swoją wiedzę na temat kopii Dolores. Zleca również badania mające odnaleźć hosta w szeregach Delos. Już wiemy, że godziny Charlotte są policzone. Wykorzystuje swoje ostatnie chwile na kopiowanie danych z parku na zewnętrzny dysk, by Serac nie zniszczył wszystkich hostów. Potem zostaje wezwana na posiedzenie, na którym antagonista ujawnia „kreta” w firmie. Co zdradziło Charlotte? Jej troska o syna podczas ważnych zadań w firmie. Bohaterka uwalnia gaz, który zabija wszystkich w pokoju, ale nie Seraka, bo ten jest tylko hologramem. Mówi mu, że skopiowała wszystkie dane i odpowiednio je zabezpieczyła. My jednak widzimy, że w tym samym czasie ludzie Seraka niszczą w parku ocalałe hosty, a raczej ich ciała, więc wszyscy pozostali „żyją” tylko w formie cyfrowej. Bohaterka postanawia uciec, najpierw jednak kieruje się na dół przerywając drukowanie zleconych przez Seraka hostów (była ich czwórka, wśród nich Maeve). Niszczy perłę Hectora i zabiera tę Dolores. Potem Charlotte dociera do rodziny, zabiera ich do samochodu i postanawia wyjechać jak najdalej stąd. Niestety ich samochód zostaje wysadzony. Odcinek kończy się widokiem płaczącej, na wpół spalonej Charlotte, która rozpacza nie z bólu, a z powodu straty rodziny.
Odcinek przynosi nam jasno określone stronnictwa. Maeve, która zobaczyła jak Hale-Dolores zabija Hectora jest jeszcze bardziej niż kiedykolwiek zdeterminowana współdziałać z Serakiem. Spalona Charlotte cierpi po śmierci rodziny, a to z pewnością jeszcze bardziej zbliży ją z oryginalną Dolores. Do tego trzecia frakcja składająca się ze Stubbsa, Bernarda chcących powstrzymać hosta. Jest z nimi jeszcze William, ale jego motywacji dokładnie nie znamy. Przed nami jeszcze tylko dwa odcinki, więc można spodziewać się, że kolejny doprowadzi nas już do kolejnej konfrontacji. Narzucone w tym epizodzie tempo dobitnie pokazuje, że akcja nie zwolni aż do wielkiego finału. Ciekawe, co twórcy dla nas przygotowali. Jak na razie sezon bardzo mi się podoba. Zgodnie z obietnicami dostaliśmy więcej rozważań i etycznych zagadnień porzucając zabawy z liniami czasowymi. Bardzo podoba mi się pokazanie zmian, jakie zaszły w Charlotte-Dolores pod wpływem środowiska i rodziny. To właśnie takie momenty pokazują, że granica pomiędzy hostem a człowiekiem właściwie nie istnieje.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News