Już dawno opracowano systemy tankowania samolotów (samolotów!) w locie, więc dlaczego w przyszłości mielibyśmy nie ładować elektrycznych samochodów podczas jazdy?
Tego typu pomysł wypłynął z Uniwersytetu Florydy, którego pomysłodawcy wyobrażają sobie konwój samochodów, dzielących się energią w modelu peer-to-peer. To samo w sobie nie jest nowe – już dawno wyobrażano sobie całe konwoje połączonych ze sobą m.in. ciężarówek, które przy jeździe „zderzak-zderzak” byłyby i tak bezpieczne.
Wtedy korzystałyby ponadto z tunelu aerodynamicznego, który wytwarzałby pierwszy pojazd, obniżając zużycie energii na napęd. Jednak ten pierwszy pojazd padłby prędzej czy później, tnąc dla innych powietrze i dlatego właśnie ktoś wpadł na ten pomysł.
Cały pomysł na ten system sugeruje, że łączenie samochodów realizowałyby robotyczne ramiona, które po podpięciu zaczęłyby ładować drugi samochód podczas jazdy. Solidny wysięgnik załatwi oczywiście sprawę, ale rozważa się nawet bezprzewodowe ładowanie indukcyjne.
Czytaj też: Tańszy Model Y Tesli nadchodzi?
Brzmi to zarówno skomplikowanie, jak i obiecująco, choć niespecjalnie ekonomicznie. Ten pomysł sprowadza się do prostej kalkulacji – czy takie coś okaże się bardziej oszczędne, niż obecne rozwiązania? Na szczęście badacze dokonali stosownych symulacji i wykazali, że wtedy samochody musiałyby ładować się o 65% rzadziej, a ich baterie mogłyby być o 25% mniej pojemne.