Sieć 5G to cały czas więcej pytań niż odpowiedzi. Co dalej z rozwojem sieci w Polsce? Aukcją częstotliwości i prezesem UKE? Co dalej z Huaweiem? Czy istnieje możliwość, aby firma została wykluczona z budowy 5G w Polsce? Na te i wiele innych tematów miałem okazję porozmawiać z Piotrem Mieczkowskim, ekspertem rynku i prezesem Fundacji Digital Poland.
Odwołanie aukcji 5G i nowy prezes UKE – brak poszanowania dla przepisów
W tym temacie mieliśmy z Piotrem Mieczkowskim bardzo zbieżne zdanie. Odwołanie aukcji 5G to coś, czemu można było zapobiec. Choćby poprzez wprowadzenie odpowiednich przepisów w ramach którejś z kolei Tarczy Antykryzysowej, które odpowiednio umocują prawnie jej zawieszenie i ponowny start. W końcu to jeden ze skutków epidemii Koronawirusa czyli coś, czemu Tarcza powinna przeciwdziałać. Zamiast tego mamy nie tylko odwołanie aukcji, ale również odwołanie prezesa UKE.
Piotr Mieczkowski, prezes Fundacji Digital Poland, ekspert rynku telekomunikacyjnego:
W mojej ocenie odwołanie prezesa UKE jest ingerencją rządu w niezależność regulatora rynku. To wprost złamanie przepisów unijnych dyrektyw.
Potwierdzał to wyraźnie w swoim liście do ministra cyfryzacji Marka Zagórskiego Thierry Breton, komisarz ds. rynku wewnętrznego wewnętrznego oraz przewodniczący BEREC (Organ Europejskich Regulatorów Łączności Elektronicznej) Dan Sjöblom, który przekazał Komisji Europejskiej swoją opinię dotyczącą złej sytuacji w Polsce.
Czytaj też: Komisja Europejska zaniepokojona odwołaniem prezesa UKE. Pisze do ministra cyfryzacji
Sieć 5G w Polsce – „kraj bez 5G jest jak kraj bez autostrady”
Perspektywa budowy sieci 5G w Polsce jest obecnie w gęstym lesie. Odwołanie aukcji częstotliwości sieci 5G tylko pogłębiło problemy, z jakimi borykamy się od długiego czasu.
Co prawda operatorzy uruchamiają 5G na częstotliwościach LTE, ale jak zauważa Piotr Mieczkowski:
5G jakie jest uruchamiane teraz, to bardziej kwestia marketingowa. Jak w przypadku wielu działań dotyczących sieci 5G w Polsce. W kraju brakuje zaawansowanych testów rozwiązań wykorzystujących sieć piątej generacji. W ogóle nie wykorzystujemy potencjału jaki mamy. Mamy w Polsce centra R&D Nokii i Ericssona, ale to nie niesie za sobą żadnych inwestycji, ani konkretnych zastosowań. Nie ma w Polsce żadnych środków publicznych, czy programów grantów na zbudowanie i przetestowanie nowych produktów i usług na bazie 5G.
W temacie testów, ekspert wymienia przeróżne zastosowania z innych krajów. Organizowane są spotkania w formie burzy mózgów, szkolenia, hackatony, inicjatywy w trakcie których testuje się rozwiązania oparte na sieci 5G. Jak na przykład stworzenie specjalnego systemu informacyjnego dla osób niepełnosprawnych. Takie testy były już organizowane na świecie. Osoby niewidome dostały specjalne okulary, które łączyły się z punktami znajdującymi się na kampusie politechniki, z których wczytywały informacje o otoczeniu. Lektor sztucznej inteligencji w trakcie spaceru opisywał osobie niewidomej otoczenie, informował ją o przeszkodach i przekazywał informacje. Dzięki temu osoby niepełnosprawne mogły bez problemu zwiedzić kampus, w którym nigdy wcześniej nie były.
Z kolei powstające inicjatywy, takie jak DIH na Politechnice Łódzkiej, w innych krajach są organizowane od lat. W Polsce jest to coś zupełnie nowego.
Piotr Mieczkowski:
W Polsce brakuje chęci i pieniędzy. Choćby do stworzenie takiej strony internetowej jak funkcjonująca w Wielkiej Brytanii UK5G.org (strona zbierająca informacje o wszystkich działaniach związanych z siecią 5G w kraju). W ten sposób nie rozwiniemy się. Nie będzie zapowiadanego przemysłu 4.0. W Polsce nie powstaną nowe centra R&D, nie będzie inwestycji, nie będzie rozwoju kraju. To jak z autostradami. Jeśli nie masz autostrad to nie będziesz miał fabryk i opartego na nich przemysłu. Ponieważ nie będziesz mieć 5G, to znikasz z celownika lokalizacji potencjalnych inwestycji zagranicznych inwestorów.
Światłowód zamiast 500+
Sieć 5G to nie jest jedyny obszar, na którym powinien skupiać się rozwój cyfryzacji kraju. Zdaniem eksperta każdy polski dom powinien być podłączony do sieci światłowodowej. Ostatnie tygodnie pokazały, jak bardzo potrzebujemy dostępu do szybkiego Internetu. Mając łącze o dobrych parametrach poza miastem, wiele osób zamiast skupiać się w dużych ośrodkach, mogłaby zamieszkać na przedmieściach. Po co pchać się do miasta, skoro można pracować 100 km od niego? I wykonywać tam te same obowiązki co w biurze, dzięki dostępowi do szybkiego Internetu.
Dostęp do Internetu to szansa na rozwój:
Budowa sieci światłowodowych oraz sieci 5G powinna być mocniej wspierana przed rząd. To powinien być fundament programu partii politycznych. Szczególnie tych, które za priorytet stawiają rozwój wsi. Dostęp do szybkiego Internetu to szansa na rozwój takich terenów. Żeby tzw. Polska B zyskała, musi mieć niezbędną infrastrukturę. Zrównoważony rozwój kraju wymaga dostępu do szybkiego Internetu na wsi. Pomoże on w pracy, również w cyfrowym gospodarstwie, edukacji, ale dostarczy też rozrywki i pozwoli obcować z kulturą, często niedostępną z powodu znacznych odległości od dużych miast.
Jak zauważa Piotr Mieczkowski, Chiny świetnie pokazały w jaki sposób można wyjść z kryzysu poprzez inwestycje w technologie. W Polsce mamy inwestycje w 500+. Program, którego założeniem była poprawa przyrostu naturalnego kraju. Z marnym skutkiem. Skoro program nie wypalił, powinien zostać częściowo ograniczony, tylko do osób w potrzebie. Odebranie dofinansowania najbogatszym beneficjentom pomogłoby zaoszczędzić pieniądze na budowę światłowodów do domów i mieszkań, czy stacji bazowych sieci komórkowych. Oczywiście mamy plan, taki jak Narodowy Plan Szerokopasmowy. Ale on potrzebuje inwestycji. W najbardziej pesymistycznym scenariuszu, w latach 2020 – 2025 aż 21.6 mld złotych, tylko dla samego Internetu kablowego. Przeniesienie tam części środków z 500+ brzmi jak świetne rozwiązanie. A hasło – światłowód w każdym domu mogłoby być realną obietnicą wyborczą. Choć popieram to obiema rękami, wiem że szybciej zobaczę siebie w balecie niż taki zabieg.
Czytaj też: Internet 100 Mb/s dla każdego. To nowe założenia Narodowego Planu Szerokopasmowego
Sieć 5G na częstotliwościach LTE – na jak długo wystarczy?
Wszyscy najwięksi operatorzy są w trakcie uruchamiania sieci 5G na częstotliwościach LTE. Efekty powinny być od razu widoczne, bo w wielu miejscach prędkość Internetu realnie wzrośnie.
To rozwiązanie tymczasowe, bo oferowane pasma są bardzo wąskie:
Obecne 5G, dzisiejsze, docelowo nie wystarczy ludziom. Stabilna prędkość 100 Mb/s jest wystarczająca dla większości osób, czy nawet gospodarstw domowych, ale obecne pasma są zbyt wąskie, aby taka prędkość się utrzymywała i była dostępna dla wszystkich. Nie możesz dać każdemu 100 Mb/s. 5G jest m.in po to, aby użyć jak najszerszego pasma, aby każdy miał to 100 Mb/s. Dla normalnego domu, gdzie dzieci się uczą, rodzice pracują i konsumują media internetowe, 50 Mb/s prędkości pobierania i wysyłania, spokojnie każdemu wystarczy.
Pełne 5G to dla mnie skokowy wzrost pojemności sieci. A w późniejszych latach zmniejszanie opóźnień i uruchomienie nowych funkcjonalności z zakresu Internetu rzeczy czy łączności krytycznej.
Sieć 5G ma zapobiegać zapychaniu się sieci. Ale do tego są potrzebne wspomniane szerokie pasma częstotliwości. Zabranie części pasm sieci LTE i przekazanie ich na rzecz 5G nie wpłynie na to, że sieci magicznie się nie zapchają. To jednak nastąpi za 2-3 lata.
Z prostej przyczyny:
Prędkości, takie jakie dzisiaj mamy w 5G w Polsce, utrzymają się przez maksymalnie 2-3 lata. To wszystko zależy od popularyzacji sprzętu. Cykl życia smartfonów w ostatnich latach się wydłużył. Po co kupować nowy, skoro obecny dobrze działa? Pytanie o to, kiedy spadnie prędkość, to pytanie – kiedy ludzie kupią nowe urządzenia i jeszcze bardziej zaczną konsumować cyfrowe treści, co spowoduje zapchanie się sieci.
Popularyzacja urządzeń 5G do poziomu obecnego sprzętu LTE, to właśnie kwestia 2-3 lat. W tym roku trafiają na rynek pierwsze tańsze smartfony z 5G. W przyszłym roku produkowanych powinno być więcej smartfonów z obsługą 5G, niż tylko LTE.
Czytaj też: Testujemy 5G Plusa. Sieć spełniła moje oczekiwania
Czy jest szansa (i sens) zablokowania Huaweia w Polsce?
O wykluczeniu Huaweia z budowy sieci 5G mówi się dużo, ale nie widzimy żadnych działań podejmowanych w tym kierunku. Sprzęt chińskiego giganta przechodzi kolejne testy, otrzymuje kolejne certyfikaty i ciągle nie ma żadnych dowodów na zarzuty stawiane przez Stany Zjednoczone.
Jak zauważa Piotr Mieczkowski:
Wykluczenie Huaweia to czysta wojna handlowa. Nie ma to żadnego związku z cyberbezpieczeństwem. Donald Trump w podobny sposób jak do 5G Huaweia, odnosił się np. do autonomicznych samochodów z Europy. Bo to też miało być zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Mercedes chciałby zagrozić bezpieczeństwu USA…
Jak wynika z raportu Instytutu Kościuszki, do tej pory żaden kraj Unii Europejskiej nie postanowił wykluczyć Huaweia z budowy sieci 5G. Wyjątkiem jest Wielka Brytania, która ograniczyła obecność chińskiej firmy w sieciach piątej generacji i zakazała używania sprzętu Huaweia na nadajnikach w pobliżu szpitali i obiektów wojskowych. Ale mówimy tutaj o kraju już nie należącym do Unii. W dodatku bardzo blisko związanym ze Stanami Zjednoczonymi.
Unia Europejska musi mówić jednym głosem:
W mojej ocenie nie będzie żadnego wykluczenia. Unia Europejska musi być pod tym względem spójna i jeśli ma cokolwiek się zmienić, to powinno się to zadziać docelowo w każdym kraju. Poza tym polskie prawo nie pozwana na wykluczanie jakichkolwiek firm. Najpierw trzeba by zmienić przepisy.
Inną kwestią są dylematy finansowo-rozwojowe. Takie, nad którymi zastanawiają się Niemcy. Jeśli kraj chce się w jakiś sposób bronić przed Huaweiem, oprócz rezygnacji ze sprzętu Chińczyków w sieci 5G, musi go też usunąć z sieci LTE. To oznacza nie tylko ogromne wydatki, ale również wstrzymanie cyfrowego rozwoju kraju na nawet kilka lat. To może być dystans, którego w przyszłości nie uda się nadrobić.
Piotr Mieczkowski dodaje:
Jeśli jakimś cudem doszłoby do ograniczenia obecności Huaweia w polskiej sieci 5G, to co najwyżej w samym rdzeniu sieci. W tych najbardziej centralnych, pojedynczych elementach. Ale już na pewno nie przy elementach stacji bazowych. Nie ma to najmniejszego sensu.
Bezpieczeństwo w sieci 5G to przede wszystkim niezależne kontrole
Zdaniem eksperta, najważniejsze w dbaniu o bezpieczeństwo sieci 5G jest rozwijanie lokalnych kompetencji cyfrowych. Inwestowanie w mechanizmy kontroli i certyfikacji, takie jak Laboratorium Oceny Bezpieczeństwa Produktów Teleinformatycznych zgodne z normą Common Criteria w Instytucie Łączności.
Piotr Mieczkowski, prezes Digital Poland:
W kwestii bezpieczeństwa sieci 5G powinniśmy robić to, co robi cała Europa. Powinniśmy być agnostyczni i wprowadzić certyfikację urządzeń. Prowadzoną przez niezależne podmioty, wydające certyfikaty globalne dla krajów całego świata.
Drugim ważnym elementem jest wymiana doświadczeń na temat zagrożeń pojawiających się w różnych krajach. Doświadczenia innych mogą pomóc w budowie kompetencji cyberbezpieczeństwa w Polsce. Bardzo bym chciał, abyśmy stali się swoistym centrum certyfikacji na region Europy Środkowo Wschodniej.
Warto też dodać, że Huawei bardzo chętnie poddaje się testom w niezależnych laboratoriach. Jak do tej pory wyniki takich testów są pozytywne i ciągle nie widać żadnych ukrytych elementów, które miałyby szpiegować sieci różnych krajów.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News