Z badań opublikowanych na łamach Nature Astronomy wynika, że ostatnie „tchnienia” umierających gwiazd – białych karłów – mogły doprowadzić do pojawienia się węgla w Drodze Mlecznej. Ten, jak wiemy, jest jednym z pierwiastków tworzących życie.
Pochodzenie węgla w Drodze Mlecznej, pierwiastka niezbędnego do życia na Ziemi, jest wciąż przedmiotem dyskusji. Niektórzy naukowcy sądzą, że gwiazdy o niskiej masie, które utraciły swoje zewnętrzne, bogate w węgiel warstwy, stały się białymi karłami. Inni z kolei sądzą, iż węgiel pochodzi z ogromnych gwiazd, które ekslopodowały w formie supernowych.
W ramach nowego badania, jego autorzy przeanalizowali białe karły należące do gromad gwiazd tworzących Drogę Mleczną. Są to grupy składające się nawet z kilku tysięcy gwiazd trzymających się razem za sprawą wzajemnego przyciągania grawitacyjnego. Zespół badawczy oszacował obecne masy tych białych karłów, a także to, jakie były one w momencie powstania.
Czytaj też: Znikające ziemskie cywilizacje a życie w kosmosie. Czego możemy się o nim dowiedzieć?
Poprzednie badania wykazywały, że im bardziej masywna gwiazda w chwili narodzin, tym bardziej masywny jest biały karzeł, który istnieje po jej śmierci. Teraz jednak astrofizycy zauważyli coś zupełnie odwrotnego: gwiazdy powstałe około miliarda lat temu nie tworzyły białych karłów o masie około 0,60-0,65 masy Słońca (tak, jak przewidywano). Ich kosmiczne resztki miały masę ok. 0,7-0,75 masy Słońca.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News
Naukowcy twierdzą, że ich obserwacje mogą wyjaśnić, jak węgiel z gwiazd o niskiej masie trafił do Drogi Mlecznej. W ostatnich fazach życia, gwiazdy dwa razy masywniejsze niż Słońce wytworzyły w swoich gorących wnętrzach nowe atomy węgla, przetransportowały je na powierzchnię i „rozrzuciły” po kosmosie. Modele sugerują, iż rozerwanie bogatego w węgiel płaszcza zewnętrznego następowało na tyle powoli, że centralne rdzenie tych gwiazd mogły znacznie zwiększyć swoją masę.
