Wielu uważa, że obecnie samochody są robione na jedno kopyto i ciężko doszukać się w nich specjalnej unikalności, jeśli nie zaliczają się do cacek za grube miliony. Jak jednak powstają właśnie te cacka, które swoje życie rozpoczynają na papierze?
Tym razem o kuluarach swojej pracy, jako projektant, opowiedział Frank Stephenson, który stoi m.in. za nadwoziem Maserati MC12, Fiat 500 i Ferrari F340. Jednak to jego projekt McLarena P1 wydaje się tym najważniejszym i zapewne dlatego jest głównym tematem poniższego filmu (via Motor1).
Czytaj też: Rodzinna walka w wykonaniu Lamborghini. Aventador, Urus i Huracan na torze
W nim Stephenson skupia się jednak na wszystkim tym, co jest związane z jego pracą projektanta. Wyjawił, że często szuka inspiracji w naturze, co widać zwłaszcza w przypadku P1, który czerpie garściami z ciał zwierząt, które mogą poszczycić się możliwością rozwijania wysokich prędkości (zwłaszcza gepardów).
To dzięki nim McLaren P1 nie ma zbędnego materiału i wydaje się zwyczajnie smukłym. Natura pomogła również rozwiązać irytujący problem szumu wiatru wokół słupka A, sprowadzając się do odtworzenia części żaglicy (gatunku ryby) na lusterkach bocznych, co znacznie zmniejszyło hałas powodowany wiatrem.
Jak jednak powstają projekty Stephensona od podstaw? Jego biała kartka najpierw otrzymuje rozstaw osi… a potem dzieje się magia z nadwoziem w roli głównej. W przypadku P1 Frank chciał, aby kabina była umieszczona z przodu na podwoziu, aby poprawić widoczność kierowcy.
Czytaj też: Stosunek mocy do wagi tego gokarta Donkervoort wgniecie Was w fotel
Jedną z bardziej uderzających cech P1 są tylne światła, które Stephenson początkowo chciał wyeliminować, ale nie mógł, ponieważ miał to być samochód drogowy. Dlatego zintegrował światła z tylną krawędzią pojazdu, aby nadać mu niepowtarzalną sygnaturę świetlną.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News