Pojawiły się nowe dane na temat czytelnictwa w Polsce. Ile wydajemy, jak wpłynął na to koronawirus oraz… ile tak naprawdę czytamy?
Jak wygląda sprawa czytelnictwa w Polsce? Bank Santander, Super Express oraz Biblioteka Narodowa przedstawili dane, które pozwalają mniej więcej określić jak to u nas wygląda sprawa z czytaniem. A raczej jak dobrze idzie nam kupowanie. Bo z czytaniem to już jest inaczej.
Skąd Santander wziął swoje dane? Bank przeanalizował płatności z naszych kart płatniczych i sprawdził jak wyglądają transakcje w przypadku wydatkowania pieniędzy w księgarniach i salonikach prasowych. Tutaj sytuacja jest dynamiczna przez koronawirusa. Bo szło dobrze…
Wydatki w księgarniach i salonikach prasowych są w tym roku wyższe o 14,2%. Byłoby jeszcze lepiej, bo dobiliśmy już do wydawania 4 milionów złotych tygodniowo na książki i prasę, co jest o 1 mln złotych lepszym wynikiem niż w np. w 1 kwartale 2019 roku. Niestety, potem przyszedł koronawirus i cofnęliśmy się do 2017 roku, gdzie tygodniowo Polacy zostawiali milion złotych tygodniowo. Super Express wskazuje za to, że już widać odbicie, ponieważ pod koniec kwietnia mieliśmy zostawiać w księgarniach już 3,5 mln złotych tygodniowo, więc więcej niż w poprzednie lato.
Czytaj też: Dane pracowników McDonalds wyciekły. Firma zaskakuje!
Wszystko to wygląda świetnie (oprócz chwilowego spadku sprzedaży przez koronawirusa, choć ten też może mieć pozytyw w wypromowaniu zachodniego sposobu sprzedaży czasopism w czasach Internetu czyli prenumeraty), ale Biblioteka Narodowa studzi emocje. Z podsumowania roku 2019 wynika, że wzrost czytelnictwa wyniósł 2 procent, ale wciąż 39 procent Polaków skończyło jedną książkę. Tylko 9% osób przeczytało 7 lub więcej. Wygląda więc na to, że wzrosty sprzedaży to głównie zasługa prasy lub… kupujemy książki, ale ich nie czytamy. Pytanie tylko czy to tak naprawdę źle w czasach, gdy większość rzeczy znajdziemy w Internecie, a nie wszyscy muszą być fanami czytania setek stron?
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News
