NASA ma zamiar rozpocząć prace nad poszukiwaniem winnych wycieku powietrza na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Przypominamy, że zauważono go po raz pierwszy we wrześniu 2019 roku, choć początkowo awaria została uznana za niegroźną.
Problem w tym, że w ostatnim czasie skala wycieku zwiększyła się, co skłoniło amerykańską agencję kosmiczną do podjęcia działań. W nadchodzący weekend trzech członków załogi stacji pozostanie w rosyjskim module serwisowym Zvezda, a specjaliści zajmą się monitorowaniem ciśnienia powietrza w innych obszarach w celu znalezienia lokalizacji wycieku.
Jednocześnie NASA podkreśliła, że wyciek nie stanowi zagrożenia ani dla Chrisa Cassidy’ego, Iwana Wagnera i Anatolija Iwaniszyna, ani dla integralności stacji kosmicznej. Poziom ciśnienia może mieć jednak wpływ na rutynowe działania, takie jak spacery kosmiczne czy dokowania statków kosmicznych. Właśnie dlatego potrzeba czasu na zebranie wszystkich niezbędnych danych, aby w pełni zrozumieć zachowanie wycieku.
Czytaj też: Jak powstają gwiazdy w małych galaktykach?
Co ciekawe, w sierpniu 2018 roku doszło do podobnego, choć poważniejszego wypadku. Wtedy też na Stacji doszło do nagłego spadku ciśnienia na skutek powstania 2-milimetrowego otworu w górnej części dokującej kapsuły Sojuz. Pojawiły się wtedy doniesienia o sabotażu, ale sugerowano też, że dziura mogła powstać podczas produkcji kapsuły lub być efektem uderzenia niewielkiej skały kosmicznej.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News