Uniwersum Wiedźmina chwalone (przez wielu niesłusznie) za słowiański klimat jest przede wszystkim „swojskie”, a szereg odniesień do naszego prawdziwego świata sprawia, że jakoś łatwiej uwierzyć w ten świat. Dziś przyjrzymy się więc jednemu z przejawów tego bazowania na naszej rzeczywistości w postaci możliwych do zebrania roślin.
Za przykłady wziąłem najbardziej popularne w Wiedźminie 3 zioła, grzyby, wodorosty… czyli po prostu składniki alchemiczne, które służyły naszemu dzielnemu Geraltowi do tworzenia zarówno niezastąpionych mikstur, odwarów, olejów na broń, jak i nawet petard. Profesja Wiedźmina jest bowiem nie tylko zabijaniem, ale również próbami przeżycia wśród dzikiej przyrody, gdzie niepozorne listki, czy kwiaty, mogą okazać się lecznicze… albo wręcz przeciwnie.
Geralt śmiało mógłby zastąpić dwa miecze dwoma sierpami, jako alchemik i zielarz, który zna się na ziołach, jak mało kto. Czas więc, żebyśmy i my uszczknęli nieco tej – wydawałoby się – że nie tylko zapomnianej, ale też tajemniczej wiedzy. Na początek przyjrzymy się tym najpopularniejszym leczniczym, a później weźmiemy się za trujące.
Zakochana para, Wiedźmin i jaskółcze ziele!
Geralt bez jaskółczego ziela przynajmniej w grach nie wyszedłby z żadnej potyczki, gdzie dał nieco ciała (dosłownie, odsłaniając się na ataki wrogów) cało. No chyba że miałby cały plecak jedzenia do wciągnięcia. Darujmy sobie jednak same odwołania do gier i przejdźmy do meritum, a więc tego, że medicus curat, natura sanat.
Występujące w grze jaskółcze ziele posiada nazwę zwyczajową, bo w ujęciu naukowym tę roślinę określa się mianem glistnik jaskółcze ziele. Tak – odnosi się to do jaskółek, bo ich przylot i późniejszy odlot jest bezpośrednio związany z terminem (kolejno) kwitnienia oraz zamierania.
Spotkamy go nie tylko w Polsce, ale znakomitej większości Eurazji i jeśli zastanawiacie się, dlaczego w uniwersum wiedźmińskim stanowi podstawę dla eliksiru jaskółka, to wszystko rozwiązuje fakt, że ta bylina z rodziny makowatych posiada długą historię zastosowań leczniczych… choć jej przedawkowanie prowadzi do zatrucia.
Rola jaskółczego ziela w ziołolecznictwie sięga czasów Starożytnej Grecji aż do teraz, jako że wykorzystuje się go do produkcji żółtego soku, czy zwyczajnie suszy jego korzenie i pędy. Dzięki zawartych w tej roślinie alkaloidach, ta bezpośrednio wspomaga rozkurczanie mięśni gładkich, jest bakteriobójcza i przeciwwirusowa, wykazuje właściwości przeciwalergiczne, a nawet przeciwnowotworowe, a na dodatek działaniem przypomina morfinę. Jest też uznawana za najbardziej skuteczny naturalny lek przeciwko brodawkom.
Innymi słowy, Wiedźmin wie, co robi, żeby z poważniejszych urazów wyjść cało i choć na złamane kości jaskółcze ziele zda się na tyle, na ile foliowa czapka przeciw falom 5G, to z pewnością wspomoże organizm w chwilach słabości stricte po walce. Służy też do bardzo wielu mikstur.
Mandragora lekarska
Ta roślina, a bardziej sam jej korzeń, to zdecydowanie jedna z najdziwniejszych, jakie rosną na naszym świecie. Kiedyś wiązano z nią szereg legend i nie bez przyczyny, bo po jej wyrwaniu z ziemi naszym oczom ukaże się pokraczna postura jakiegoś człekokształtnego stwora, a w domyśle niegdysiejszego ludu – człowieka. Kościół sprawił, że ta roślina została wpisana na czarną listę ziół, a jej uprawianie i posiadanie było surowo karane.
W Wiedźminie występuje zapewne jej lekarska odmiana obecna w grze po prostu pod nazwą „korzenia mandragory”, którego wykorzystujemy do m.in. stworzenia odwaru ze starożytnego Leszego. W rzeczywistości jednak jej działanie jest mniej wzniosłe, bo mandragora w rzeczywistości jest trująca. Od dawna przypisuje się jej właściwości psychoaktywne, otumaniające, przeciwbólowe i rozkurczowe, a przed naszą erą stosowano ją do opanowania depresji i stanów lękowych.
Z mandragorą wiążą się dwie najciekawsze legendy. Po pierwsze uważano, że ta roślina wydaje z siebie zabójczy krzyk, kiedy jest wyrywana z ziemi. Wierzono też, że rośnie zawsze pod szubienicami, wyrastając z nasienia wisielca, które spływało do ziemi (składnik oleju Ulepszony Jad Wisielców nie jest więc przypadkiem), a jej kształt bezpośrednio sugeruje, że ma właściwości lecznicze dla ludzi. Co ciekawe, mandragora wydaje też nad ziemią jadalne owoce.
Wiedźmińska werbena
Tak jak jaskółcze ziele, tak werbena (tutaj zajmiemy się odmianą pospolitą), to bylina rosnąca na praktycznie całym świecie i której wyjątkowe właściwości odkryto już w starożytności. Możemy ją spotkać w swoim życiu nie tylko na łonie natury, ale nawet w doniczkach w formie ozdoby, kiedy to kwitnie od czerwca aż do września.
To kolejny przykład tego, jak wiele pod kątem naszego zdrowia możemy zyskać z ziół, bo werbena stosowana doustnie wykazuje silne właściwości uspokajające, przeciwkaszlowe, wykrztuśne, przeciwzapalne, rozkurczowe, antybakteryjne, moczo- i mlekopędnie. Nałożenie stworzonego z niej naparu/maści na skórę działa rozkurczająco, a na dodatek łagodzi i przyspiesza gojenie ran, więc to aż dziwne, że nie stanowi składniku eliksiru jaskółka.
Skorocel
To tak naprawdę występująca na całym świecie nasza rodzima „babka”, która ze względu na dużą zawartość śluzów w nasionach jest wykorzystywana nie tylko leczniczo, ale też… spożywczo, jako zarówno dodatek do potraw, jak i zwyczajne warzywo. Jej opis z gry „roślina zielna o mięsistych, grubo żyłkowanych liściach” sprawia, że najpewniej mowa o gatunku babki lancetowatej.
Obecne w nich witaminy (C i K), minerały (potas, magnez, cynk) razem z kwasami organicznymi o garbnikami oraz karotenem, wpływają przeciwzapalnie na śluzówkę jamy ustnej i gardła. Często podczas zranienia zwyczajnie bierze się jej liść, ugniata w moździerzu albo po prostu gryzie na papkę i przykłada do rany, co wspomaga gojenie rany, uszczelnia naczynia krwionośne i spowalnia krwawienie, wzmagając krzepliwość krwi.
Aż dziwne, że w grze wykorzystuje się go głównie do olejów nakładanych na broń, ale jego obecność w miksturze Dekokt Raffarda Białego, który natychmiastowo regeneruje część zdrowia jest jak najbardziej prawidłowy.
Wronie oko
To lekarstwo-pułapka, jako że bardzo łatwo przekroczyć jej dawkę i z czegoś, co ma leczyć gorączkę, ukąszenia jadowitych gadów, ran, wrzodów, czy nawet paraliżu i anemii, zrobić coś, co szkodzi. W grze wronie oko zostało skrócone z używanej nazwy kulczyba wronie oko i co ciekawe, to gatunek wiecznie zielonego drzewa lub krzewu, który występuje w klimacie tropikalnym.
Jak więc znalazł się w Wiedźminie? Tego nie wiemy, ale jako że wyostrza zmysły, to nic dziwnego, że trafił do świata Białego Wilka, będąc składnikiem Lasu Mariborskiego, Wyśmienitej Jaskółki, Pełni, czy petardy Kartacz. Szkoda, że pojawił się dopiero w Dzikim Gonie i nie był składnikiem Kota w pierwszej odsłonie serii.
Tojad zwany mordownikiem
Trujące wartości tej rośliny o setkach gatunków występujących na półkuli północnej zapewniły jej niesławną nazwę potoczną, ale słusznie, bo nawet wygląd tej rośliny niespecjalnie zachęca, żeby wziąć ją do buzi.
Już same liście nie wyglądają zachęcająco, a grzbieciste kwiaty zwykle o barwie fioletowej tylko potwierdzają, że obecne w tojadzie alkaloidy diterpenowe są szkodliwe… ale tylko jeśli dawkuje je sobie ktoś nieodpowiedzialny. Jego spora obecność w przepisach na oleje w Wiedźminie 3 wyjaśnia więc wszystko.
Tojad ma bowiem działanie przeciwbólowe, uspokajające, moczopędne i przyspieszające pracę serca oraz poprawiające funkcjonowanie nerek. jednak nawet nie myślcie, żeby na drodze w góry zerwać sobie kwiat – wszystkie gatunki obejmuje polskie prawo ochrony gatunkowej.
Liście blekotu
Blekot pospolity, to kolejny fałszywy przyjaciel, który tylko czeka na potknięcie, aby w razie czego doprowadzić nawet do śmierci. Swoim działaniem przeciwbólowym, przeciwskurczowym i uspokajającym doczekał się zastosowania w medycynie ludowej, ale obecnie stosowanie go wymaga wiedzy i zgody lekarza.
Nic dziwnego, bo ziele i kłącze tej rośliny zawiera toksyczne związki chemiczne – koniinę i cynapinę, a także flawonoidy oraz kwas mrówkowy i masłowy. Bardziej toksyczna z nich koniina powoduje silne podrażnienie błon śluzowych przewodu pokarmowego, w większych dawkach powoduje paraliż układu nerwowego. Jako składnik oleju (Wyśmienity Jad Wisielców) zwiększający obrażenia przeciw ludziom, jest więc dosyć trafny w WIedźminie 3.
Szakłak
Jeśli złapią Was problemy jelitowe, a dokładniej mówiąc, jeśli coś nie będzie chciało wychodzić zbyt łatwo, ten trujący gatunek krzewu lub drzewa, który występuje pospolicie w Polsce, może przyjść Wam z pomocą. Zjedzenie jego suszonych, czarnych owoców może i nie zabije, jak w przypadku blekotu, ale może sprawić, że pieluchomajtki nie będą wcale takie śmieszne dla ich smakosza.
W Wiedźminie 3 szakłak znajdziemy jednak tylko pod wodą i na całe szczęście nie jest zbyt często wykorzystywany, służąc do wytworzenia jednego z olejów i kilku mikstur na czele z Orką.
Sporysz
Zestawienie kończymy składnikiem LSD, jako że sporysz jest obecnie tamtejszym źródłem ergotaminy, a swoją nazwę współdzieli z demonem Sporem z mitologii słowiańskiej, który w tych wierzeniach był personifikacją płodności i plenności. To nic innego, jak pasożytniczy grzyb, który atakuje rośliny z rodziny wiechlinowatych, wywołując chorobę zwaną sporyszem zbóż i traw.
Ma właściwości halucynacyjne oraz przykurczowe, przez co prowadził nawet do martwicy tkanek z naciskiem na tkanki kończyn. Co ciekawe, w historii odnotowano kilka zatruć sporyszem, z czego wyróżnia się katastrofa w Akwitanii, gdzie w 994 roku zmarło z powodu sporyszu około 40 tysięcy ludzi. Był też stosowany jako środek wczesnoporonny i przeciwmigrenowy, a dziś ten grzyb jest bardzo rzadko spotykany.
Składniki alchemicznie w Wiedźminie, to nie tylko czysta fikcja
Jak widać po powyższych przykładach, Andrzej Sapkowski i następnie CD Projekt Red postarali się w kwestii przeniesienia rzeczywistych ziół, grzybów i roślin na poletko książek i gier.
Oprócz powyżej opisanych w tych tworach fikcyjnych występuje też Arenaria, czyli piaskowiec, purchawka, pleśń, trawa żubrowa, jemioła, szyszki chmielu, czy dmuchawce, ale o nich niewiele ciekawego można było napisać.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News