Tzw. szybkie rozbłyski radiowe, czyli FRB, co jakiś czas docierają do Ziemi. Zazwyczaj pojawiają się one i znikają w ciągu milisekund, choć ich źródła najprawdopodobniej są niezwykle potężne.
Niektóre FRB powtarzają się w regularnych odstępach czasu, a większość pokonuje setki milionów lat świetlnych, aby dotrzeć do naszej planety. Niestety, dojście do ich źródeł stanowiło nie lada wyzwania. Niedawno nastąpił jednak przełom w tej kwestii.
Czytaj też: Zaginiony bliźniak Księżyca? Astronomowie natrafili na trop
Czytaj też: Astronomowie świętują Halloween – zobaczcie kosmiczną dynię
Czytaj też: Przez naszą galaktykę leci samotna planeta. Zaobserwowali ją polscy astronomowie
Artykuł w tej sprawie, który ukazał się na łamach Nature, pozwala sądzić, że źródło rzeczonego FRB znajduje się „zaledwie” 30 000 lat świetlnych od nas, na terenie Drogi Mlecznej. Autorzy badań ustalili, że pochodzi on z tzw. magnetara, czyli zwartego obiektu o niezwykle silnym polu magnetycznym.
Sygnał na terenie Drogi Mlecznej pochodził z magnetara zwanego SGR 1935+2154
Pierwotna gwiazda, zwana SGR 1935+2154, po raz pierwszy zwróciła uwagę naukowców w 2014 r., kiedy to zaczęła emitować silne impulsy promieniowania X i gamma w kierunku Ziemi. Gdy eksplozje się powtarzały, astronomowie zidentyfikowali obiekt jako magnetar.
Czytaj też: Sieć 4G na Księżycu? Astronomowie zaniepokojeni
Czytaj też: Galaktyka zaskoczyła astronomów. Jest jasna niczym kwazar
Czytaj też: Oto najszybciej wirujący biały karzeł. Astronomowie nazywają go „wampirem”
28 kwietnia 2020 r. magnetar wyemitował dwa FRB – jeden trwający 0,58 milisekundy, a drugi 0,33, z około 30 milisekundami pomiędzy nimi. Krótki impuls był 4000 razy jaśniejszy niż jakikolwiek inny impuls radiowy kiedykolwiek zarejestrowany w Drodze Mlecznej. Zdaniem badaczy przeprowadzone obserwacje stanowią dowód na to, że magnetary są zdolne do generowania FRB. Biorąc pod uwagę liczbę tych obiektów, możemy przypuszczać, iż to właśnie one odpowiadają za odbierane sygnały.