Mogę z całą pewnością założyć, że większość z Was używa Messengera Facebooka, jako swojego głównego komunikatora i ja sam nie jestem od tego wyjątkiem. Dlatego postanowiłem sprawdzić Signal, czyli apkę, którą polecał sam Elon Musk.
Skąd wziął się ostatni sukces Signal?
Na samym początku warto nakreślić powód ostatniego wzrostu popularności aplikacji Signal, która zaliczyła na początku bieżącego roku istną złotą erę przez wspomnianego Muska. Włodarz firmy Tesla, SpaceX, czy Boring Company 13 stycznia na swoim koncie na Twitterze napisał charakterystyczny dla siebie krótki wpis.
„Używajcie Signal” – głosił, budząc najważniejsze pytanie, a mianowicie czym ten Signal jest? Pomijając już fakt, że ten wpis mylnie zwrócił zainteresowanie akcjonariuszy na niepowiązaną z aplikacją spółkę, podbijając cenę jej akcji, podobnie odbił się też na komunikatorze.
Czytaj też: Czy szczepionki chronią przed nowymi wariantami COVID-19?
Mówiąc wprost, znacząco zwiększył jej popularność, co przełożyło się na ponad 50 milionów pobrań tylko w sklepie Google Play w zaledwie jeden dzień (wzrost z ponad 10 mln). Wprawdzie trend wzrostowy nie utrzymał się, a licznik ciągle wskazuje tę samą wartość, co 14 stycznia, ale to wystarczyło, żeby przyciągnąć do Signala nowych użytkowników.
Firma musiała reagować szybko, rozszerzając swoje zaplecze serwerów, ale na szczęście opanowała sytuację i po ustabilizowaniu spraw wzięła się na tradycyjne, regularne aktualizacje.
Dlaczego Signal?
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego w ogóle Elon Musk świadomie zwiększył popularność aplikacji. W skrócie chodzi o bezpieczeństwo, jakie mają do zaoferowania komunikatory sieciowe. Facebook, jak to Facebook, rzucił już nie raz cień na bezpieczeństwo naszych danych, co udzieliło się też powiązanemu z portalem Messengerowi.
Musk od dawna nie wykorzystuje Facebooka, a ostatnio czarę goryczy u niego przelała zapewne informacja, wedle której WhatsApp, czyli inny komunikator, miał porzucić bezpieczeństwo na rzecz przekazywania danych swojej firmie macierzystej. Nią jest, nie zgadniecie, Facebook.
Chociaż finalnie do tego nie doszło, skok popularności Signala wskazuje, że niektórzy wolą dmuchać na zimne. Tutaj warto zaznaczyć, że ten komunikator zapewnia zaawansowane szyfrowanie dla wiadomości i choć pod tą nazwą istnieje już od 2014 roku, jego użyteczność potwierdzili działacze ruchu Black Lives Matter. Ci wykorzystywali Signal do wymiany informacji między sobą, dzięki czemu zabezpieczali się przed policją, która mogła ich monitorować.
Po przejściu tego typu testów „bojowych” można stwierdzić, że Signal jest bezpieczny, co podkreśla fakt, że używa go nawet Edward Snowden. Nic dziwnego. Ten komunikator w domyślnym trybie szyfruje wszystko, co odbieramy i wysyłamy, a to sprawia, że przejęcie danych jest praktycznie niemożliwe. Wykorzystuje do tego firmowe szyfrowanie Signal Protocol typu end-to-end za pomocą klucza dostępnego tylko dla rozmówców Oczywiście jeśli hakerzy albo rząd położą na nim ręce, będą w stanie wszystko odczytać, ale są to już siły wyższe od nas.
Czytaj też: iPhone 12 wywołał rewolucję 5G. Sieci Huawei są szybsze
Kluczowe jednak jest to, że zarówno firma nie może czytać naszych wiadomości ani odsłuchiwać połączeń, jak i nikt inny, a dzięki temu, że Signal nie przechowuje żadnych danych użytkownika, chroni to nas przed wyciekami oraz „pośrednim” żądaniem przekazania danych np. rządowi. Dodatkowo Signal nie umożliwia zgłaszania rozmów twórcom aplikacji.
Gdyby tego było mało, wspomniany Signal Protocol jest dostępny w formie kodu open-source, dzięki czemu każdy może zobaczyć, jak została napisana aplikacja, a eksperci wykazać, czy rzeczywiście jest taka bezpieczna. Specjaliści z całego świata już zresztą docenili Signala pod kątem bezpieczeństwa.
Kto więc posiada komunikator Signal? To twór podlegający Signal Foundation, którego założył Brian Acton (po lewej) i Moxie Marlinspike (po prawej), a więc kolejno współzałożyciel WhatsApp i badacz bezpieczeństwa. Komunikator narodził się jako dziecko dwóch programów, które najpierw nazywało się TextSecure, a od lipca 2014 roku Signal. Przełomowym momentem dla aplikacji było spotkanie obu jegomości w lutym 2018 roku, ponieważ wtedy powstała wspomniana organizacja non-profit Signal Foundation.
Możliwości Signal
Tak więc, komunikator Signal możecie zainstalować zarówno na telefonach z Androidem, jak i systemem iOS. Ja testowałem go na Androidzie, gdzie dodatkowo można ustawić Signal, jako domyślną aplikację do SMSowania. Najpierw jednak musicie zaakceptować regulamin, dostęp aplikacji do pamięci, czy listy kontaktów oraz przejść proces weryfikacji, która sprowadza się do wprowadzenia swojego numeru telefonu i wpisania uzyskanego SMSem kodu. Potem pozostaje tylko uzupełnić swój prosty profil i ustawić PIN potrzebny m.in. do przywracania aplikacji na innym telefonie.
Czytaj też: Czym jest kwantowy Internet?
Nie ma więc żadnych problemów i wyzwań, żeby rozpocząć swoją przygodę z komunikatorem Signal, który zresztą sam w sobie jest intuicyjny i prosty w użyciu. Użytkownicy Messengera z łatwością się w nim odnajdą i z pewnością ucieszą nowymi możliwościami.
Z tych najważniejszych szczegółów warto zaznaczyć, że Signal jest w pełni spolszczony, oferuje motyw ciemny oraz rozbudowane ustawienia pod kątem użycia sieci, powiadomień oraz pamięci telefonu. Łatwo też wyrejestrować swój numer z aplikacji i usunąć konto, a menu „prywatność” wręcz zaskakuje ilością opcji bezpieczeństwa.
W ramach rozmów z kolei możecie liczyć na najważniejsze elementy, do których przyzwyczaiły Was inne komunikatory. Mam tutaj na myśli kolor czatu, tradycyjne emotki, możliwość przesyłania zdjęć, nagrań i plików z agregującym wszystko menu, czy opcje pokroju szybkich nagrań lub fotek.
Z nowinek warto w Signal wyróżnić możliwość automatycznego rozmazywania twarzy na zdjęciach, tryb znikających wiadomości od 5 sekund do tygodnia (niestety zrobienie screenshota nieco zadaje temu kłam), czy resetowania bezpiecznego połączenia (odnawiania klucza szyfrującego). Innymi słowy, jestem pozytywnie zaskoczony prostotą, formą i zaawansowaniem Signala.
Czy zostanę z Signal na dłużej?
Chociaż rozpisałem się tak pozytywnie na temat tej aplikacji, ciąglę dręczy ją (przynajmniej w moim środowisku) jeden wielki problem. Jaki? No cóż, po prostu nikt, z kim utrzymuje stały kontakt, z aplikacji Signal nie korzysta, przez co w moim przypadku ten komunikator traci znacząco już na starcie.
Gdyby jednak popularność tej aplikacji w moim gronie wzrosła, to z pewnością zostałbym z Signal na dłużej. Zwłaszcza na tle ostatnich ograniczeń w Europie, które wymusiły zmiany na mobilnym Messengerze Facebooka pod kątem m.in. agregatora udostępnionych zdjęć. Dodatkowo bowiem Signal umożliwia też przeglądanie wysłanych plików.