Często mówi się, że to mężczyźni mają bardziej wojowniczy charakter i gdyby kobiety odpowiadały za decyzje militarne, to nie mielibyśmy więcej wojen.
Badania obejmujące okres od 1480 do 1913 roku, w czasie którego na terenie 18 różnych krajów panowało 193 władców, prowadzą jednak do kompletnie odwrotnych wniosków. Naukowcy z Chicago University i College of William & Mary in Virginia obliczyli, że królowe były o 39% bardziej skłonne do wywoływania konfliktów zbrojnych aniżeli królowie.
Czytaj też: Widmo wojny? Chiny symulowały atak na lotniskowiec USA
Czytaj też: Kazirodcze związki w rodzinach królewskich. Oto niezwykle stary dowód
Czytaj też: Enigma znaleziona na dnie Bałtyku. To słynna maszyna z II wojny światowej
Poza samym udziałem w konfliktach zbrojnych, kraje zarządzane przez kobiety okazały się również bardziej skłonne do podbijania nowych bądź utraty posiadanych terytoriów. Być może wynikało to z faktu, że inni władcy uważali obszary władane przez królowe za łatwiejsze do przejęcia.
Kobiety u władzy były o 39% bardziej skłonne do prowadzenia wojen
I choć pojawiła się hipoteza, jakoby kobiety dochodzące do władzy chciały zaakcentować swoją „twardość”, to autorzy badania ją podważają. Dowodzi temu fakt, że królowe były skore do potyczek militarnych przez całe swoje panowanie, a nie tylko na początku, kiedy istniała potencjalna chęć wykazania się.