Naukowcy są teraz w stanie zdalnie rejestrować aktywność mózgu za pomocą bezprzewodowego urządzenia, które może przesyłać dane na odległość. Autorzy przełomowego rozwiązania opisali swoje dokonania na łamach Nature Biotechnology.
Na podstawie informacji przekazywanych przez urządzenie, badacze byli zdolnie do zdalnego sterowania procesem głębokiej stymulacji mózgu. Owa technika jest powszechnie stosowana m.in. w leczeniu choroby Parkinsona, napadów padaczkowych, a nawet depresji. Opiera się ona na wykorzystaniu elektrod do stymulacji określonych obszarów mózgu, zapobiegając nieregularnej aktywności i łagodząc niepożądane objawy.
Czytaj też: Czy duży mózg daje większą inteligencję?
Oczywiście tego typu metody były jak do tej pory stosowane bezpośrednio. Zdalne śledzenie aktywności mózgu, która leży u podstaw tych schorzeń, stanowiło natomiast większe wyzwanie. Problematyczna była konieczność znajdowania się pacjenta w placówce szpitalnej, przez co ci, którzy przebywali np. w domach, byli pozbawieni szans na leczenie. Philip Starr i jego współpracownicy postanowili to zmienić, wszczepiając elektrody do kory ruchowej uczestników eksperymentu, co umożliwiło bezprzewodowe przesyłanie informacji związanych z aktywnością neuronalną występującą podczas wykonywania codziennych czynności.
Aktywność mózgu śledzona na odległość może przyczynić się do skuteczniejszego leczenia choroby Parkinsona czy depresji
Dane te zostały następnie połączone z informacjami o aktywności fizycznej pacjentów, zebranymi za pomocą czujników umieszczanych na skórze. Naukowcy mogli dzięki temu zidentyfikować wzorce neuronalne związane z brakami motorycznymi wynikającymi z choroby Parkinsona. Rozpoznali również unikalne sygnatury neuronalne odpowiadające za występowanie objawów u każdego pacjenta, dzięki czemu dostosowali przebieg głębokiej stymulacji mózgu do potrzeb poszczególnych osób.
Czytaj też: Wiemy, dlaczego ludzie mają duże mózgi
Opisywana technologia zapewnia nowe możliwości w kontekście leczeniu choroby Parkinsona i innych zaburzeń neurologicznych. Nie da się jednak ukryć, że jednocześnie może ona wzbudzać kontrowersje. Wszak stałe śledzenie aktywności mózgu przywodzi na myśl pojawienie się ogromnego pola do nadużyć w kwestiach naruszeń prywatności. Starr przyznaje, że choć na obecnym etapie lekarze nie są w stanie określić dokładnych zachowań na podstawie zapisów aktywności mózgu, to obawy mogą być uzasadnione.
Naukowiec dodaje, iż każdy pacjent musi samemu dokonać wyboru dotyczącego tego, w jak dużym zakresie zamierza umożliwić naukowcom „zaglądanie” do swojego mózgu. W czasie eksperymentu przekazano jego uczestnikom, że mogą odłączać noszone urządzenia, wyłączając rejestrację aktywności ich mózgów, jeśli czuli, że wykonywane w danym momencie czynności powinny pozostać prywatnymi.