Reklama
aplikuj.pl

Test Logitech K360, czyli taniej klawiatury bezprzewodowej

Test Logitech K360, test taniej klawiatury bezprzewodowej, Logitech K360, K360

Szukacie możliwie najtańszej klawiatury bezprzewodowej i jedyne, czego chcecie, to bezproblemowej łączności, wysokiej wytrzymałości baterii i podstawowych funkcji? W takim razie klawiatura Logitech K360 może okazać się dla Was świetnym wyborem. 

Stara, ale… tania!

Na początek trzeba sobie wyjaśnić jedno – Logitech K360 to staroć. Ma już na karku dobre kilka lat i choć sugeruje to trzymanie się od tego modelu z daleka, to w rzeczywistości dostrzec w tym możemy coś pozytywnego. Wszystko rozbija się o cenę, która w oficjalny sklepie producenta może i wynosi zabawne 199 zł, ale w sieci można ją zgarnąć już poniżej stówki. Brzmi więc nieźle, jak na klawiaturę bezprzewodową, ale oczywiście odbiło się to kosztem pozostałych cech. 

Czytaj też: Test Logitech G333. Pierwsze gamingowe słuchawki douszne Logitech

Logitech K360 jest zwyczajnie brzydką klawiaturą. Może nie tyle brzydką samą z siebie, a brzydką zważywszy na upływ czasu i polepszenie się zarówno gustu projektantów, jak i jakości materiałów. Jasne – można powiedzieć, że po prostu K360 jest nie tyle brzydka, ile tradycyjna, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto, przeglądając klawiatury Logitecha wskaże K360 i powie „tak, chcę tą!”. 

Czytaj też: Test kierownicy Logitech G923 z technologią Trueforce

Część tej brzydoty wylewa się z K360 przez wykończony na połysk plastikowy panel wierzchni, który jest w stanie posłużyć nam nawet za lusterko, co niekoniecznie sprawia pozytywne wrażenie. Oczywiście. Gusta i guściki, więc lepiej będzie zostawić kwestię wyglądu K360 w spokóju… a ponarzekać na jakość wykonania.

Tak się bowiem składa, że ta bazująca wyłącznie na plastiku klawiatura nieźle skrzypi i zdarza się to jej nawet podczas bardziej gorączkowego pisania. Wygina się też trochę po przyłożeniu siły, ale nie aż tak bardzo, jak moglibyśmy oczekiwać po tym skrzypieniu. Całość dopełniają wątpliwej jakości, ogumowane nóżki, które co rusz składają się przy lekkich przesunięciach klawiatury w tył.

Na spodzie znajdziemy też zestaw pięciu antypoślizgowych gumowych podkładek, które o dziwo są skuteczne w utrzymywaniu K360 na blacie. Ostatnim elementem jest prosta zaślepka, skrywająca miejsce na dwie baterie AA do zasilania i schowek na dołączony w zestawie 2,4 GHz odbiornik Logitech Unifying. 

Możliwości K360

Z tanimi klawiaturami jest tak, że wybiera się je zwykle, aby „po prostu były” np. do telewizora, czy laptopa z popsutymi klawiszami. W takich środowiskach K360 sprawdzi się świetnie i to zwłaszcza w połączeniu z odpowiednią myszką Logitecha, dzięki której zapewnimy sobie dwa urządzenia połączone do jednego odbiornika. 

Pomijając jednak całą otoczkę ceny i wykonania, na membranowych klawiszach K360 jak najbardziej da się pisać, choć oczywiście jest to feeling na poziomie klawiatur z tych bardziej tanich, niż droższych laptopów. Jednak tradycyjny układ płaskich klawiszy z naklejoną czcionką, dodatkowe multimedialne przyciski na górnej krawędzi i prosty przełącznik on/off, to połączenie, na które trudno narzekać. 

Czytaj też: Test bezprzewodowej klawiatury Logitech K780 idealnej dla tableciarzy

Zwłaszcza że K360 Wireless Keyboard możecie dodatkowo ustawić pod siebie w nieco przestarzałym już oprogramowaniu Setpoint. Archaiczny wygląd softu nie uniemożliwia jednak ustawienia podstawowych opcji, czy podmiany funkcji klawiszy funkcyjnych. W tej aplikacji jednak podejrzycie to, co najważniejsze, czyli wytrzymałość baterii, które według Logitecha posłużą Wam do 3 lat. 

Test Logitech K360 – podsumowanie

Gdybym powiedział, że po teście K360 jestem nią szczególnie zachwycony, to skłamałbym. Jednak przez wgląd na cenę tej bezprzewodowej klawiatury z bateriami w zestawie jestem w stanie powiedzieć, że ci, którzy potrzebują po prostu taniej, prostej, ale nieokrojonej z funkcji klawiatury w niskiej cenie, na tym produkcie Logitecha się nie zawiodą. Sam to zresztą udowadniam, pisząc na niej ten właśnie test bez specjalnego kręcenia nosem na laptopowy charakter tej klawiatury, którego osobiście nie znoszę.