Po wielu miesiącach prac, na początku czerwca tego roku Huawei zaprezentował wreszcie swój nowy system – HarmonyOS. Razem z systemem zaprezentowano też m.in. pierwsze tablety działające pod kontrolą nowego oprogramowania – MatePad Pro (w dwóch rozmiarach) oraz MatePad 11. Sprawdźmy, jak prezentuje się HarmonyOS na najtańszym z nowych tabletów. Zapraszam na test Huawei MatePad 11.
Specyfikacja Huawei MatePad 11
- Obudowa: 253,8 x 165,3 x 7,25 mm, 485 gram
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 865 (max. 2,84 GHz)
- Układ graficzny: Adreno 650
- Pamięć RAM: 6 GB
- Pamięć wewnętrzna: 64 / 128 / 256 GB (obsługa kart microSD do 1 TB)
- Ekran: 10,95 cala, IPS, 2560 x 1600 (16/10), 120 Hz
- System: HarmonyOS 2.0
- Łączność: Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac/ax, Bluetooth 5.1, USB C 3.0
- Nawigacja: GPS, Galileo, GLONASS, Beidou, QZSS
- Moduły dodatkowe: 4 głośniki zewnętrzne, dioda powiadomień
- Aparat główny: 13 Mpix (f/1.8)
- Aparat przedni: 8 Mpix (f/2.0)
- Bateria: 7250 mAh
- Ładowanie: 22,5 W
- Wersje kolorystyczne: Matte Grey, Isle Blue, Olive Green
- Cena w dniu europejskiej premiery: 399 euro (6/64 GB), 499 euro (6/128 GB),
- Polska cena: 1 999 zł
Czytaj też: Nowe urządzenia Huawei wchodzą do Polski – tablet MatePad 11 i dwa monitory MateView
Zestaw sprzedażowy i opcjonalne dodatki
Tablet dostajemy w eleganckim, tekturowym pudełku. W środku poza samym urządzeniem znajdziemy kabelek USB C, ładowarkę 22,5 W, igłę oraz dokumentację. W Polsce zestaw ten będzie kosztować 1999 zł w wersji z 128 GB pamięci wewnętrznej.
To jednak nie koniec. Opcjonalnie do tabletu możemy dokupić również dedykowany pokrowiec, mogący pełnić również rolę podstawki z wbudowaną klawiaturą – HUAWEI Smart Magnetic Keyboard (za jedyne 499 zł), rysik M-Pencil 2. generacji (za skromne 399 zł) oraz mysz Huawei Bluetooth Mouse (jedyne 169 zł). Tak więc za kompletny zestaw w takim przypadku zapłacilibyśmy 3066 zł. Niemało.
ALE do 22 sierpnia tablet możemy kupić w przedsprzedaży ze wszystkimi akcesoriami za jedyne 2000 zł! Dodatkowo Huawei dorzuca 90 dni dostępu do Playera, 90-dniowy abonament Empik Go oraz 15 % zniżki na zakupu o wartości minimum 150 zł w aplikacji H&M. Gdzie kupić? Na stronie Huawei.pl, w salonie Huawei (w galerii handlowej Westfield Arkadia) oraz w sklepach RTV Euro AGD, Media Expert, Media Markt, Neonet, x-kom i Komputronik.
Test Huawei MatePad 11 – design i jakość wykonania
Design nowego MatePada nie zaskakuje, ale o to ciężko w świecie tabletów. Mamy tu po prostu do czynienia z kontynuacją koncepcji stylistycznej poprzednich modeli firmy. Trochę szkoda, ale co zrobić – i tak wygląda stylowo i nowocześnie.
Dostajemy więc niespełna 11 calowy, płaski ekran, pokryty szkłem hartowanym. Jakiej firmy? O tym niestety producent milczy. Reszta obudowy jest na szczęście bardzo dobrze spasowana. Nic nie skrzypi, a tablet pewnie leży w dłoniach. Niestety, obudowa nie jest wodoszczelna. Niemniej, dzięki matowemu wykończeniu nie zbiera zbyt łatwo odcisków palców. Pomimo blisko pół kilogramowej wagi (485 gram) mi tablet nie ciążył, nawet po kilkudziesięciu minutach w rękach.
Jeśli chodzi o ułożenie przycisków funkcyjnych, to na lewej krótszej krawędzi umieszczono przycisk on/off oraz dwa głośniki zewnętrzne. Na przeciwległej krawędzi znajdziemy kolejne dwa głośniki oraz gniazdo USB C. Na długiej krawędzi umieszczono za to przyciski regulacji głośności oraz tackę na karty pamięci. Na port miniJack miejsca jak widać zabrakło.
Ekran trzyma poziom!
Wyświetlacz to 10,95 calowa matryca IPS o rozdzielczości 2560 x 1600, proporcjach 16/10 i co najważniejsze częstotliwości odświeżania 120 Hz! Producent zapewnia, że ma on pokrycie palety barw DCI-P3, a także naturalnie wsparcie dla obsługi rysikiem Huawei M-Pencil, o którym w dalszej części testu. Rozdzielczość i typ matrycy nie jest tu najmniejszym problemem – ekrany o podobnych parametrach znajdziemy w zauważalnie droższych tabletach konkurencji. 120 Hz odświeżanie to też bardzo mocny plus w tej cenie.
Sama jakość wyświetlanego obrazu jest po prostu świetna. Barwy są żywe i nasycone, a 120 Hz odświeżanie nadaje płynności w każdym aspekcie obrazu. Nie ma również problemów z jasnością maksymalną – w letni słoneczny dzień bez problemu można pracować na zewnątrz, choć oglądanie mrocznych filmów może być już nieco problematyczne.
W ustawieniach znajdziemy możliwość regulacji barw, tryb ciemny dla menu oraz oczywiście możliwość przełączania się między 60 Hz a 120 Hz odświeżaniem.
Test Huawei MatePad 11 – wydajność, czyli żadnej gry się nie boimy… no prawie żadnej…
Tablet został wyposażony w procesor Qualcomm Snapdragon 865 wraz z grafiką Adreno 650 i 6 GB pamięci RAM. Czyni go to naprawdę wydajnym tabletem. Jasne, na rynku są wydajniejsze urządzenia, ale są one również zauważalnie droższe.
Tak prezentują się wyniki w benchmarkach:
- Antutu Benchmark 9.0.12 – 648 505 pkt
- 3D Mark (test Sling Shot Extreme) – Maxed Out!
- 3D Mark (test Sling Shot) – Maxed Out!
- 3D Mark Wild Life – 3799 pkt
- 3D Mark Wild Life Extreme – 1108 pkt
W codziennym użytkowaniu tablet działa oczywiście ultra płynnie. Nie zanotowałem najmniejszych problemów. Z płynnością gier również nie ma problemów, ale jest jedno wielkie ALE. Mianowicie system HarmonyOS i brak usług Google powodują brak dostępu do biblioteki gier sklepu Google Play. W dodatku gry sklonowane z innych urządzeń lub wgrane za pomocą plików instalacyjnych nie zawsze działają. Czasami po prostu się nie uruchamiają lub wyświetlają komunikat o braku możliwości gry bez usług Google (np. Monopoly).
Z grami ze sklepu AppGallery problemów już nie ma. Na szczęście oferta sklepu jest stale poszerzana.
Tablet jest oferowany w trzech wersjach pamięciowych do wyboru: 64, 128 lub 256 GB. Na szczęście tablet obsługuje również karty pamięci microSD.
Nawigacja i wyposażenie, czyli zapomnij o 5G
Huawei MatePad 11 nie posiada łączności 5G, LTE, ani nawet GSM. O NFCi radiu FM również możemy zapomnieć. Jest za to szybkie Wi-Fi 6, Bluetooth 5.1, mała dioda powiadomień oraz port USB C 3.0. Żadne z nich nie sprawiało najmniejszych problemów, a internet na Wi-Fi śmigał aż miło.
Z kolei za nawigację odpowiadają tu moduły GPS, Galileo, GLONASS, Beidou oraz QZSS. Jest również wbudowany kompas. Korzystanie z nawigacji w tablecie jest trochę skomplikowane podczas jazdy samochodem lub (zwłaszcza) rowerem, z uwagi na gabaryty urządzenia, ale podczas pieszych wycieczek sprawdza się świetnie. Przetestowałem ją również siedząc na fotelu pasażera – wszystko działało jak należy. W tablecie znajdziemy też wbudowany kompas.
W kwestii zabezpieczeń – tablet nie ma czytnika linii papilarnych, ale jest możliwość odblokowania za pomocą skanu twarzy. Odblokowanie działa szybko, ale nie zawsze celnie. Czasami musiałem podchodzić to tematu dwa razy, z uwagi na nierozpoznanie mojej twarzy. I to w niezłych warunkach oświetleniowych. Poza tym oczywiście możemy zabezpieczyć dostęp hasłem lub symbolem.
Test Huawei MatePad 11 – system, czyli HarmonyOS 2.0 w natarciu!
Tablet działa w oparciu o pachnący nowością system od Huawei – HarmonyOS 2.0. Pachnący nowością, ale też podobieństwami do Androida z EMUI, a momentami też iOS! I to nie tylko wizualnymi. Dość powiedzieć, że pliki instalacyjne apk benchmarka 3D Mark (przeznaczone na Androida) bez najmniejszego problemu zainstalowały program w pamięci MatePada 11. W dodatku sam benchmark działał na tablecie bez najmniejszych problemów i w wynikach pokazywał, że działa na… Androidzie 10.
Sam system działa tu jednak bardzo płynnie i stabilnie. Użytkownicy Androida nie powinni mieć najmniejszego problemu w poruszaniu się po HarmonyOS 2.0. Bazuje on bowiem mocno właśnie na Androidzie w wersji 10 z nakładką EMUI. Większość funkcji wygląda i działa podobnie. Oczywiście z wyjątkami. Usług, ani programów od Google tu nie uświadczymy. Jesteśmy więc zdani na sklep AppGallery, klonowanie aplikacji (Tablet Clone) z innych tabletów lub… po prostu pliki instalacyjne APK.
Co ciekawe na pulpicie głównym najważniejsze ikony możemy umieścić na dolnym pasku nad przyciskami nawigacyjnymi. Wizualnie przypomina to trochę rozwiązania z tabletów od Apple. Jak wygląda system w praktyce możecie zobaczyć na poniższych screenach.
MatePada 11 możemy obsługiwać za pomocą myszki. Huawei nawet namawia do użycia autorskiej myszki podłączanej przez Bluetooth. Obsługa jest zaskakująco intuicyjna. Działa przewijanie pokrętłem, a lewy i prawy przycisk myszy mają podobne funkcje jak te znane z Windowsa. Tylko czy faktycznie potrzebujemy myszki, kiedy mamy wygodny dotykowy interfejs lub opcjonalny rysik?
Moc czterech głośników, czyli jakość dźwięku
Tablet został wyposażony w cztery głośniki – po dwa z każdej strony obudowy. Grają bardzo dobrze, z dobrze zaznaczonym basem i przestrzenną sceną. Jedyny mankament jaki zauważyłem to pojawiające się zniekształcenia na najwyższym poziomie głośności. A potrafią zagrać naprawdę głośno! Szkoda, że regulacja barwy dźwięku jest nieaktywna w przypadku głośników…
Sprzęt nie posiada gniazda słuchawkowego miniJack, ani przejściówki w zestawie. Szkoda. Słuchawki musimy podłączyć pod port USB C. Jakość dźwięku jest tu niestety przeciętna. Brakuje nieco niskich tonów i przestrzenności dźwięku. Producent chyba zdawał sobie z tego sprawę, bowiem w ustawieniach Huawei Histen umieścił dedykowany suwak do podbicia basu. Korekty brzmią jednak trochę sztucznie.
Test Huawei MatePad 11 – aparat, czyli jeden, skromny obiektyw…
Aparat główny to 13 Mpix matryca z optyką o jasności f/1.8. Wspiera są dioda doświetlająca LED. Zestaw skromny, ale dokładnie taki sam jak w zeszłorocznym Huawei MatePad Pro (Nasz test – TUTAJ).
Zdjęcia wykonane przy dziennym świetle wyglądają naprawdę dobrze i cieszą oko. Po aparacie w tablecie nikt nie spodziewa się cudów, tym bardziej cieszą szczegółowe fotografie. Zdjęcia wykonane po zmroku wyglądają już gorzej. Spada ilość rejestrowanych szczegółów, pojawiają się szumy, a i o rozmazane zdjęcie dużo łatwiej. W dodatku aplikacja potrafi wtedy „zamulać”, w konsekwencji czego trzeba czekać kilka sekund na zrobienie zdjęcia…
Filmy możemy nagrywać maksymalnie w rozdzielczości 4K przy 30 kl./s. Jakość filmów jest na niezłym poziomie. Za dnia cieszy dobrze działający autofocus. Po zmroku potrafi już się pomylić.
Przedni aparat do selfie to 8 Mpix matryca ze światłem f/2.0. Uzyskamy nią dobrej jakości zdjęcia oraz materiały wideo, które rejestrować można w rozdzielczości 1080p przy 30 kl./s. Na Tik-Toka wystarczy ;)
Bateria i czasy ładowania
Tablet został wyposażony w akumulator o popularnej pojemności 7250 mAh. Wspomniany już Huawei MatePad Pro miał ogniwo o dokładnie takiej samej pojemności. Pozwala ono uzyskać przyzwoite czasy pracy na jednym ładowaniu – dwa i pół dnia pracy w cyklu mieszanym z włączonym Wi-Fi jest jak najbardziej w zasięgu, nawet przy 120 Hz odświeżaniu matrycy. Huawei MatePad 11 pozwala na ok. 8,5 godzin ciągłego działania w przypadku mieszanego użycia (internę, gry, filmy) z maksymalnym podświetleniem ekranu. To naprawdę niezły wynik.
W pudełku znajdziemy 22,5 W ładowarkę. Czasy ładowania przy jej użyciu są przyzwoite, ale na kolana nie rzucają:
- w 20 min – 21 %
- w 40 min – 42 %
- w 60 min – 62 %
- w ok. 125 min – 100 %
Akcesoria (nie)obowiązkowe – rysik M-Pencil 2 oraz pokrowiec z wbudowaną klawiaturą
Opcjonalne etui dedykowane do MatePada 11 (HUAWEI Smart Magnetic Keyboard) jest pokryte szorstkim, gumowym materiałem. To bardzo dobre posunięcie, które zwiększa stabilność i wygodę użytkowania. Pokrowiec jest sztywny i spełnia swoje zadanie jako etui chroniące tablet, a co bardzo istotne – ma wbudowaną klawiaturę! W trybie pisania (i nie tylko) mamy możliwość skorzystania z dwóch poziomów nachylenia ekranu. Dzięki magnesom tablet trzyma się bardzo stabilnie.
Klawiatura jest naprawdę wygodna, choć wymagania nieco przyzwyczajenia do jej znacznie mniejszych klawiszy. Przyciski mają niski skok, ale ciężko byłoby oczekiwać czego innego. Uprzedzając pytania, od razu informuję, że klawisze nie są podświetlane.
Ponadto klawiatura obsługuje typowe skróty dla Windows, takie jak kombinacje CRTL+C lub CRTL+V. Natomiast strzałkami można sterować interfejsem. Świetna sprawa, bo niektóre z tych rzeczy robi się już odruchowo. przycisk Caps posiada ponadto małą diodę LED, sygnalizującą jego włączenie.
Przejdźmy teraz do rysika. Żeby go aktywować wystarczy przykleić go do boku obudowy. Również w takiej pozycji ładuje się akumulator rysika. Sam rysik jest prosty i nie różni się zbytnio od rozwiązań konkurencji. Oferuje tyle samo rozpoznawalnych poziomów nacisku (4096) i dość dobrze leży w dłoni.
Fabrycznie mamy zainstalowane dwie aplikacje w pełni wykorzystujące rysik. Pierwsza to Nebo, czyli rozbudowany notatnik. Dodano w nim obsługę prostych, ale bardzo użytecznych gestów. Jest też możliwość zamiany tekstu pisanego w drukowany. Wystarczy dotknąć tekstu dwa razy palcem. Edytor jest dostępny po polsku, wystarczy w ustawieniach pobrać i zainstalować odpowiednią paczkę językową.
Drugą aplikacją jest kalkulator MyScript Calculator, znany mi już wcześniej z Androida. Zasada jego działania jest prosta i genialna jednocześnie. Wpisujemy ręcznie równania, a aplikacja zamienia je na cyfry drukowane i oblicza wynik. Mamy również możliwość określenia ile cyfr po przecinku chcemy zobaczyć. Świetna sprawa!
Obie aplikacja naprawdę dobrze rozpoznają tekst i są świetnie przystosowane do obsługi rysika.
Podsumowanie – czy warto kupić Huawei MatePad 11?
Moim zdaniem jak najbardziej TAK, pod warunkiem, że wystarczy Wam obsługa Wi-Fi i nie przeszkadza brak usług Google. Tablet ma świetne głośniki i wysoką wydajność, a nie bez znaczenia pozostaje bardzo dobry, 120 Hz ekran i dedykowane akcesoria rozszerzający możliwości urządzenia. Czyli m.in. etui z klawiaturą i rysik. Dlatego zakup Huawei MatePad 11 mogę jak najbardziej polecić, tym bardziej, że został atrakcyjnie wyceniony!
P.S. Pamiętajcie, że akcesoria do tabletu możecie nabyć do 22 sierpnia za przysłowiową złotówkę, przy zakupie urządzenia. Warto!