Od ponad czterystu lat alkohol jest stosowany jako narzędzie umożliwiające konserwację tkanek. W jaki sposób się go używa?
Odpowiedź jest dość prosta: odpowiednio stężony alkohol powoduje, że mikroorganizmy, takie jak bakterie, giną. Na przykład wino powstaje, gdy drożdże żywią się cukrem z winogron, a następnie wydzielają alkohol. W pewnym momencie jego stężenie staje się na tyle wysokie, by zabić te drożdże. Przy około 14-procentowym stężeniu alkoholu rozwój bakterii zostaje zatrzymany, choć w niektórych przypadkach wina są dodatkowo konserwowane, na przykład z użyciem siarki.
Czytaj też: Kometa pełna alkoholu przeleciała w pobliżu Ziemi i zaskoczyła naukowców
Jeśli celem jest natomiast konserwacja tkanek, to w takim przypadku konieczne jest wyższe stężenie alkoholu. Katherine Maslenikov z Burke Museum twierdzi, że etanol jest szczególnie dobrym wyborem. Przy pobieraniu próbek od ryb, Maslenikov wstrzykuje im tzw. formalinę, co powoduje zatrzymanie wewnętrznych procesów biologicznych. Następnie taki osobnik zostaje zanurzony w roztworze składającym się w 70% z alkoholu i w 30% z wody. Taki stosunek wody do alkoholu powoduje, że tkanki są odpowiednio nawodnione, ale jednocześnie nie rozwijają się na nich pleśnie czy kolonie bakterii.
Alkohol jest przydatny do konserwacji tkanek, ponieważ wybija mikroorganizmy, które mogłyby uszkodzić próbki
W przypadku bardziej stężonych roztworów, na przykład 95-procentowych, alkohol działa niczym środek odwadniający. W efekcie usuwa on wodę z tkanek, co wywołuje zmiany w obrębie białek, które zostają utwardzone. W związku z tym, że różne stężenia alkoholu dają odmienne efekty w zakresie konserwacji tkanek, wybór konkretnego środka jest niezwykle ważny. Zbyt duża lub mała ilość alkoholu spowoduje, że zmieni się kształt bądź elastyczność próbek, zostaną one uszkodzone czy też nadmiernie utwardzone. Może to również doprowadzić do zbyt dużego odwodnienia tkanek lub zmniejszenia ich trwałości. Kluczowe wydaje się więc znalezienie złotego środka.