Coraz więcej w medycynie mówi się o wykorzystaniu komórek macierzystych do walki z różnymi chorobami. Tym razem naukowcy z sukcesem walczyli ze stwardnieniem rozsianym (MS). Tyle, że zastosowana przez nich metoda ma sporo wad.
W badaniu naukowcy testowali swoją metodę leczenia na 24 pacjentach. Okazało się, że stwardnienie rozsiane w ciągu 3 lat znikło u 70% z nich! U 8 pacjentów poprawa uzyskana została tylko na 7 i pół roku. Oznaczało to, że większość pacjentów nie używała wózka i mogła normalnie żyć. Gdzie tu jest haczyk? Otóż leczenie wiąże się z dużą ilością zagrażających życiu infekcji i powikłań. Jedną z nich jest toksyczność wywołana przez chemioterapię w celu zniszczenia systemu odpornościowego pacjenta co jest wymagane przy tej terapii. Generalnie śmiertelność wynosi aż 4%. Co więcej samo badanie było małe i nie zawierało grupy kontrolnej przez co tak naprawdę ciężko stwierdzić jak dobrze ta metoda działa.
Wcześniej podobne zabiegi były wykorzystywane w innych badaniach. Generalnie ideą takich zabiegów jest po pierwsze zebranie komórek macierzystych układu krwiotwórczego pacjenta. Po drugie zniszczenie systemu odpornościowego. U pacjentów z MS nieprawidłowa reakcja tego systemu niszczy izolację z komórek nerwowych w mózgu i rdzeniu kręgowym. Właśnie to prowadzi do niepełnosprawności fizycznej i psychicznej. Trzecim krokiem jest wszczepienie komórek macierzystych, które mogą sprawić, że odbudowany system odpornościowy nie ma owej wady.
Aby leczenie zostało dopuszczone do użytku musi przejść jeszcze sporo badań. Jednakże jest to ogromna nadzieja dla chorych, zapewne wielu z nich by zaryzykowało mimo efektów ubocznych.
Źródło: http://arstechnica.com