Inżynierowie z Stanford University pochwalili się swoim najnowszym dziełem, które czerpie wiele z natury. Mowa o dronie z systemem SNAG, który doczekał się orlich pazurów. Dzięki nim… no właśnie – po co powstał SNAG?
Dzięki systemowi SNAG dron otrzymał istne orle pazury
Odpowiedź na to pytanie przynosi rozwinięcie samej nazwy systemu, bo SNAG, to akronim od Stereotyped Nature-inspired Aerial Grasper, co można przetłumaczyć po prostu na stereotypowy inspirowany naturą chwytak lotniczy. SNAG nie jest bowiem dronem samym w sobie, bo sprowadza się do sztucznych pazurów, których projekt został zainspirowany naturalnym „wyposażeniem” ptaków. Naukowcy tym sposobem chcieli przekuć w ramach biomimikry możliwości ptaków co do lądowania w dowolnych miejscach.
Czytaj też: Poczta Polska postawi automaty paczkowe pod Biedronkami
SNAG obejmuje silniki i przewody, pełniące kolejno funkcję mięśni oraz ścięgien. Związana z nimi „sztuczna noga” absorbuje uderzenie przy lądowaniu, rozpoznaje je i sprawia, że szpony zatrzaskują się wokół przedmiotu (w domyśle gałęzi) w ciągu 20 milisekund. Następnie akcelerometr rejestruje, że dron się zatrzymał, a algorytm balansujący stabilizuje go, czego skuteczność udowodniono w praktycznych testach w lesie w różnych warunkach.
Czytaj też: Dron w Cyberpunk 2077 dostępny dzięki modom
Sprawdziany SNAG wykazały nawet, że te czułe pazury mogą łapać rzucane w nie przedmioty, takie jak worki z fasolą czy piłki tenisowe. Dlatego właśnie zespół twierdzi, że systemy SNAG mogłyby potencjalnie zwiększyć zasięg i możliwości dronów pod kątem transportu przedmiotów. Mogłyby być też użyteczne w myśl np. wyrywania ich.