Dron podwodny Cuttlefish został opracowany przez zespół z Niemieckiego Centrum Badań nad Sztuczną Inteligencją (DFKI) w ramach projektu robotyki morskiej Mare-IT. Odpowiedzialni za niego inżynierowie uznali, że lepiej połączyć zalety automatycznego i zdalnego sterowania, dlatego dron oferuje to, co najlepsze z obu światów i ma jednego asa w rękawie.
Dron podwodny Cuttlefish nie skrywa przed nami tajemnic, ale nadal nie wiemy, kiedy i czy w ogóle wejdzie do użytku
Eksperymentalny AUV Cuttlefish, czyli zautomatyzowany dron podwodny „Manta” czerpie zasilanie z akumulatorów i odchodzi od skromnych rozmiarów na rzecz 2,8 metra długości i 1200-kilogramowej wagi. Może operować na głębokości do 1500 metrów, a dzięki ośmiu elektrycznym pędnikom może poruszać się w dowolnym kierunku, podczas gdy za orientację w terenie odpowiadają u niego trzy kamery (jedna z przodu, dwie na spodzie) oraz zestaw reflektorów LED.
Projekt tego drona obejmuje ciągłą eksploatację w wodzie bez potrzeby wyławiania go i ładowania. Wymaga to jednak specjalnej stacji/hangaru ładującego, w którym Cuttlefish AUV będzie skrywał się i ładował po zakończeniu misji. Jakich? Przede wszystkim zautomatyzowanej inspekcji obiektów morskich/oceanicznych z wykorzystaniem kamer i algorytmów w oparciu o sztuczna inteligencję.
Czytaj też: Rosja oskarżona o podkradanie europejskich technologii kosmicznych
Po zauważeniu problemu do gry będą mogły wejść dwa składane ramiona na spodzie, nad którymi kontrolę będzie mógł stanowić ludzki operator. Z dronem będzie komunikował w czasie rzeczywistym za pomocą zestawu HoloLens VR Microsoftu, podczas gdy za łączność będzie odpowiadał światłowód, który będzie łączył drona z boją wyposażona w aparaturę łączności satelitarnej na powierzchni.