Stany Zjednoczone ogłosiły niedawno, że zamierzają utrzymać stację ISS do 2030 roku, a przed rokiem Rosja ogłosiła plan uruchomienia własnej stacji kosmicznej do 2025 roku i sojusz z Chinami w myśl opracowania księżycowej stacji kosmicznej. Wygląda jednak na to, że amerykańskie sankcje sprawią, że Rosja na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej będzie wkrótce tylko historią, choć historią piękną, jako że na niej od 1998 roku współpracowali rosyjscy, amerykańscy, japońscy, kanadyjscy oraz europejscy naukowcy.
Rosja na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
Dyrektor generalny rosyjskiej agencji kosmicznej Roscosmos, Dmitrij Rogozin, potwierdził, że kraj opuści Międzynarodową Stację Kosmiczną (Bloomberg). Ponoć decyzja Moskwy o opuszczeniu ISS jest spowodowana sankcjami ekonomicznymi nałożonymi na kraj w wyniku inwazji na Ukrainę. Potwierdziły to w sobotę 30 kwietnia dwie rosyjskie państwowe agencje informacyjne, przekazując słowa Rogozina.
Decyzja została już podjęta, nie mamy obowiązku mówić o niej publicznie. Mogę powiedzieć tylko tyle – zgodnie z naszymi zobowiązaniami, poinformujemy naszych partnerów o zakończeniu pracy na ISS z rocznym wyprzedzeniem
– wyjaśnił Dmitrij Rogozin w telewizji państwowej.
Same sankcje Rogozin skomentował już wcześniej, podkreślając, że USA nie może już polegać na rosyjskich rakietach i zapowiedział zerwanie współpracy z NASA i Europejską Agencją Kosmiczną. Pojawiły się też poniekąd groźby, wedle których opuszczenie ISS przez Rosję może spowodować deorbitację stacji orbitalnej, ale w razie potrzeby pomocną dłoń do NASA wyciągnie Elon Musk, który stwierdził, że może pomóc w utrzymaniu operacyjności ISS.