Choć Google zapowiedział Pixel Tablet jeszcze w ubiegłym roku, podczas majowej konferencji, to urządzenie nadal nie zadebiutowało. Premiery spodziewamy się w tym roku, więc nic dziwnego, że przecieki ujawniają coraz więcej szczegółów na temat tego tabletu.
Czy w ogóle warto czekać na premierę Pixel Tablet?
W oczekiwaniu na debiut Pixel Tablet zdążył nawet trafić do sprzedaży. A dokładniej, na Facebook Market pojawił się jego prototyp, co jasno pokazuje, że tak samo, jak w przypadku Pixel Watch czy serii Pixel 7, Google niezbyt umie trzymać swoje sprzęty w tajemnicy. Dlatego coraz to nowe szczegóły specyfikacji tabletu wcale nas nie dziwią. Dzięki temu wiemy, że Pixel Tablet zostanie wyposażony w 10,95-calowy ekran dotykowy, zapewni obsługę Wi-Fi 6, a także będzie oferował podwójny aparat z tyłu, choć to przeczy zdjęciom, które w tamtym roku udostępnił Google. Istnieje jednak możliwość, że od tamtej pory producent dokonał kilku zmian w konstrukcji urządzenia.
Przecieki wspominają, że tablet napędzany będzie przez układ Google Tensor, jednak nie ten najnowszy, drugiej generacji, który znalazł się na pokładzie serii Pixel 7. Tym razem ma chodzić o jego pierwszą, dość problematyczną wersję, która debiutowała wraz z Pixel 6 i Pixel 6 Pro. To mocno rozczarowuje, podobnie jak najnowsze szczegóły dotyczące ładowania.
Mówi się bowiem, że urządzenie będzie obsługiwać ładowanie z mocą… 18 W, a Google ma wprowadzić dodatkową stację dokującą dla swojego tabletu. Jednak patrząc na ofertę konkurencji, te 18 W wydaje się wręcz śmieszną prędkością. Nie wiemy, jakiej pojemności ogniwo będzie zasilać Pixel Tablet, ale będzie ono z pewnością o wiele pojemniejsze niż w przeciętnym smartfonie. Trzeba się więc przygotować, że ładowanie urządzenia będzie trwało wieki!