Gdy tylko poruszany jest temat komiksu azjatyckiego najczęściej identyfikujemy go z mangą wywodzącą się z kraju Kwitnącej Wiśni, a przecież nie tylko Japonia ma długą tradycję tworzenia historii obrazkowych. The Breaker powstał w niewielkim, ale prężenie rozwijającym się państewku, gdzie StarCraft to religia narodowa i wszyscy szaleją w rytm Gangnam Style. Koreański komiks, szerzej znany jako Manhwa, jest równie leciwym nurtem, co współczesna manga, czerpiąc inspirację nie tylko z rodzimej kultury, ale także odwołując się do zapożyczeń z chińskiej oraz japońskiej sztuki. Tym bardziej tytuł recenzowany stanowi smakowity kąsek dla polskich kolekcjonerów obrazkowego medium, ponieważ póki co w naszym kraju ten rodzaj twórczości jest nadal wielką rzadkością.
Przyznam się, że spośród wielu komiksowych premier zapowiedzianych na pierwsze miesiące 2013 roku, na tą czekałem najbardziej. Gdy na początku listopada dowiedziałem się o planowanym wydaniu The Breaker w Polsce, informację tę przyjąłem z wielkim entuzjazmem. Nie tylko ze względu na fakt niewielkiej ilości koreańskiej twórczości na naszym rynku wydawniczym, ale także dlatego, że jest to jeden z lepszych komiksów, którego fabuła rozgrywa się wokół sztuk walki, jaki kiedykolwiek czytałem. Za historię odpowiedzialny jest Geuk-Jin Jeon, zaś rysunki wykonane są piórem Jin-Hwan Park, znanego również pod pseudonimem Kamaro. Na terenie rodzimego kraju seria ukazywała się pomiędzy 2007, a 2010 rokiem na łamach młodzieżowego magazynu komiksowego Young Champ. W Polsce tytuł dostępny jest od połowy lutego bieżącego roku dzięki poznańskiemu wydawnictwu Yumegari. Manhwa nie została wydana w formacie tradycyjnego tankōbon’u, do jakiego zdołały przyzwyczaić nas rodzime wydawnictwa drukujące właśnie w tej formie najpoczytniejsze japońskie serie. Do rąk czytelnika trafia tomik oferujący historię wydrukowaną na niewiele ponad stu osiemdziesięciu stronach, gdzie znalazło się miejsce dla stosownego słownika objaśniającego, co trudniejsze terminy, wymowę egzotycznie brzmiących imion oraz kilka stron wstępu wydrukowanego w kolorze. Całość opatulona jest w stosowną okładkę mającą na celu ochronić nasz nabytek przed kurzem. Słowem The Breaker wydany jest solidnie, a przewracanie kolejnych kartek tomiku to prawdziwa przyjemność.
Historię osadzono w współczesnej stolicy Korei Południowej – Seulu. Czytelnik poznaje losy Yi-Shi Woona, przeciętnego nastolatka uczęszczającego do ogólniaka, który stał się obiektem prześladowań grupy rówieśników pod przywództwem osobnika o imieniu Chan Cho. Nękany niemal codziennie, poddawany przemocy psychicznej jak i fizycznej dochodzi do stanu załamania nerwowego, gdzie powolutku zaczynają się kłębić myśli definitywnego przerwania swojej katorgi poprzez odebranie własnego życia. Droga ku samo destrukcji zostaje przerwana w momencie, gdy nasz bohater staje się światkiem zdarzenia niezwykłego. Nowo przybyły nauczyciel angielskiego Chan Chun Woo, który z pozoru wydaje się niepoprawnym lekkoduchem, bez najmniejszego wysiłku pokonuje trzech mężczyzn o posturze co najmniej Pudzianowskiego. Prześladowany nastolatek prosi nauczyciela, aby ten nauczył go walczyć. Yi-Shi Woon początkowo nie jest tego w pełni świadomy, ale ta decyzja zmieni diametralnie całe jego dotychczasowe życie. Jego przyszły mistrz należy do świata sztuk walki, gdzie zdolności adeptów daleko wykraczają poza granicę możliwości fizycznych przeciętnego człowieka. Dzięki panowaniu nad wewnętrzną energią Ki mogą wykonywać techniki niemożliwe do osiągnięcia przy wykorzystywaniu wyłącznie czystej siły mięśni. Świat sztuk walki, powszechnie nazywany murim, pozostaje w ukryciu od wieków przed opinią publiczną i rządzi się własnymi prawami, gdzie członkowie społeczności mają zakaz ujawniania swoich umiejętności zwykłym ludziom. Właśnie do tego świata należy nowy nauczyciel angielskiego, jak się później okazuje – mistrz sztuk walki, który opanował dziewięć różnych stylów i pozostaje w konflikcie z sojuszem rządzącym murim.
Komiks porusza dwa wątki. Pierwszy to relacja mistrz-uczeń, posiadająca istotne znaczenie w kulturze krajów azjatyckich, takich jak Japonia, Chiny oraz Korea. Wydawałoby się, że tradycja dziś zapomniana w komiksie The Breaker powraca ze zdwojoną siłą. Więź, jaka łączy nauczyciela i ucznia, ma wyraz niezwykle emocjonalny, gdzie mistrz staje się wręcz przewodnikiem duchowym swojego podopiecznego. Więź, która łączy ich niemal na całe życie potrafi być niejednokrotnie silniejsza niż typowe relacje ojca i syna. Ma to miejsce w przypadku Chan Chun Woo, który pokazuje nie tylko tajniki sztuk walki młodemu Yi-Shi Woon, ale również uczy go nowych wartości życiowych dając mu siłę do przeciwstawiania się losowi w zamian za niemalże bezgraniczne zaufanie.
Drugim wątkiem jest tradycyjna droga popularnie nazywana „od zera do bohatera”. Yi-Shi Woon jest zmęczony egzystencją wiecznej ofiary i pod wpływem nauk nauczyciela postanawia przeciwstawić się swoim oprawcom. Gdy tylko weźmiemy do rąk obojętnie jaką mangę czy też inny komiks azjatycki zobaczymy, że w najbardziej poczytnych seriach młodzieżowych poruszających tematykę sztuk walki tego typu zagrywka fabularna jest nieustannie stosowana z lepszym lub gorszym skutkiem. Podobnie jak w popularnym Naruto czy Bleach, bohater The Breaker odnajduje w sobie nieugiętą wolę walki, którą początkowo nadrabia braki w wyszkoleniu i skacze od jednego do drugiego pojedynku poznając coraz to nowych przeciwników. Całkowitym przeciwieństwem jest jego mistrz Chan Chun Woo, który poza talentem w walce wykorzystuje również głowę, nie polegając jedynie na impulsie i szczęściu.
O ile nas europejskich czytelników może razić wręcz banalny schemat w krajach azjatyckich, to jest on niezwykle poczytny, czego dowodem jest ilość powstających coraz to nowszych historii bazujących na idei diametralnej zmiany bohatera. Jednak w The Breaker całkowicie nie odniosłem wrażenia „banalności”, prawdopodobnie dla tego, że scenariusz komiksu jest realizowany niezwykle konsekwentnie, gdzie fabuła nawarstwia się z każdym kolejnym rozdziałem, przedstawiając odbiorcy nowe ciekawe fakty. Historia uknuta przez autorów nie kręci się wyłącznie wokół Yi-Shi Woon’a, ale podczas lektury przyjdzie nam zetknąć się z innymi ciekawymi postaciami posiadającymi własne wątki i tło historyczne. Spójny jest także świat, w jakim osadzono całą historię. Murim to rzeczywistość gdzie koegzystują różne klany i szkoły sztuk walki powiązane sojuszami, nadal odwołując się do tradycji często mającej się nijak do wymogów współczesności. Autorom udało się stworzyć wiarygodny, wręcz namacalny świat i to właśnie z tego powodu The Breaker wciągnął mnie niesamowicie. Pomimo że bohaterowie używają nadludzkiej siły pozwalającej biegać szybciej, skakać wyżej oraz używać skomplikowanych technik, to nie uświadczymy tu ognistych kul oraz innych fajerwerków, z których słynął Street Fighter, Dragon Ball czy inne podobne serie.
Wisienką na torcie jest rysunek w jakim wykonano manhwę. Postacie jak i tła cieszą oko, a na największą pochwałę zasługują sekwencje walk wykonane z ogromnym przywiązaniem do detali, tworząc wrażenie ruchu i dynamiki. Podchodząc do The Breaker nie spodziewałem się wielce ambitnej historii na poziomie Maus’a czy innego komiksowego bestsellera. To komiks akcji, traktujący o sztukach walki mający głównie na celu bawić czytelnika, zapraszając go do świata, który teoretycznie może istnieć tuż obok nas. Z tego zadnia The Breaker wywiązuje się znakomicie dając czytelnikowi wiele przyjemności z lektury. Zapowiada się dziesięć solidnych tomów, a po nich mam nadzieję, że na naszym rynku ukaże się kontynuacja The Breaker: New Waves wydawana w Korei do dnia dzisiejszego. The Breaker w Europie błyskawicznie podbił Francję i Włochy zyskując tysiące fanów. Mam szczerą nadzieję, że odniesie również ogromny sukces w Polsce.