Mechanizmy związane z aktywacją układu odpornościowego w walce z koronawirusem są podobne, jak w przypadku grypy. Naukowcy zaczęli więc pobierać krew od wyleczonych osób i podawać ją zakażonym.
Jak do tej pory lekarze z całego świata przetestowali już całą gamę środków, które dały lepsze bądź gorsze rezultaty w leczeniu COVID-19. Wśród leków podanych pacjentom znalazły się środki stosowane w przypadku malarii, HIV, chorób serca a nawet zaburzeń erekcji. Okazuje się, że jedną ze skuteczniejszych metod jest podawanie osobom chorym osocza pochodzącego od tych, które już uporały się z SARS-CoV-2.
Do przełomu doszło dzięki działaniom Zhanga Linqui z Uniwersytetu Tsinghua. Wraz z zespołem badawczym chiński naukowiec wyizolował 206 przeciwciał monoklonalnych wykazujących zdolność do wiązania się z białkami wirusa. Z 20 przetestowanych przeciwciał cztery były w stanie uniemożliwić SARS-CoV-2 przedostanie się do komórek.
Czytaj też: Kiedy koronawirus jest najbardziej zakaźliwy?
Zanim tego typu metody zostaną oficjalnie zaakceptowane i dopuszczone do powszechnego stosowania, może minąć trochę czasu. Prawdopodobnie jednak nastąpi to wcześniej niż pojawi się skuteczna szczepionka, dlatego warto próbować tego typu rozwiązań.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News