W prezentacji karty Radeon VII zdecydowanie zabrakło jednego – poruszenia tematu ray-tracingu i kompatybilności kart Radeon z API DirectX raytracing (DXR). Od czego mamy jednak sesyjki Q&A (Question and Answers), w których udział wzięła Lisa Su, czyli CEO firmy?
Możemy oczywiście zastanawiać się, czy w ogóle AMD powinno pójść w kierunku obliczeń promieni świetlnych w czasie rzeczywistym, kiedy na rynku znajdziemy zaledwie kilka gier wspierających te rozwiązanie, ale tutaj nie chodzi już o użyteczność, a zwyczajny marketing. Nvidia otrzymała bowiem idealną kartę przetargową, dzięki swoim kartom GeForce RTX, ponieważ konkurencja zwyczajnie nie ma do zaoferowania czegoś podobnego. Taktykę firmy w tym przypadku możemy porównać do tej samej, którą zastosowała w przypadku technologii FreeSync. Kiedy Nvidia zapowiedziała swojego G-Sync, AMD po prostu stworzyło to samo, ale tańszego. Są więc szansę, że to Czerwoni zapewnią graczom znacznie tańszą możliwość wykorzystania API DXR.
A co do powiedzenia ma Lisa Su na ten temat? Całkiem sporo, bo punktuje całe to zamieszanie w dobrym stylu. Wprawdzie uważa, że „ray tracing to […] jedna z ważnych technologii”, ale jej wykorzystanie w przypadku AMD nie będzie zbyt szybkie, ponieważ „Zanim porozmawiamy o ray-tracingu, konsumenci to zobaczą”. Ma tutaj oczywiście na myśli ubogą listę gier, wspierających tę technologię. Zapytana z kolei o ruch Nvidii z kompatybilnością G-Sync na modułach FreeSync powiedziała: „[…] wiedzieliśmy, że FreeSync będzie dobrą odpowiedzią”. W teorii Nvidia w tej strategii postawiła na prokonsumenckie zachowanie (częściej kupowane monitory FreeSync), ale swoimi „testami jakości” z pewnością będzie punktować braki w rozwiązaniu AMD. To jest bowiem dosyć elastyczne, a producenci wsadzają je zarówno do tańszych, jak i droższych modeli, nie zważając na jakość jego działania.
Czytaj też: Dyrektor techniczny AMD obiecuje więcej kart Radeon w tym roku
Źródło: Wccftech