Chociaż trudno uwierzyć firmie, która nie dała rady aż trzy razy z rzędu, to najnowsze podejście Apacer do stworzenia wyjątkowego samochodu elektrycznego powinno być warto naszej uwagi. Nic w tym dziwnego, kiedy firma nieustannie rozgaduje się na temat swojego projektu, ujawniając niedawno opcję Never Charge.
Czytaj też: Tesla Model Y uchwycona na publicznych drogach
Jak pisaliśmy już wcześniej, firma Aptera wraca do nas po raz kolejny i po dwóch poprzednich próbach uzyskania niesamowicie aerodynamicznego samochodu, zapowiedziała niedawno kolejny model z nowymi ulepszeniami do 2022 roku, który przy największej opcji akumulatorowej oferowałby całe 1600 km zasięgu.
Założenie wręcz onieśmielające, co nie? Jednak według firmy możliwe i to nie przez pakowanie w samochód akumulatorów o pojemności tysięcy kWh, a jedynie 100 kWh. Cała magia tkwi tutaj w samej aerodynamiczności i lekkości pojazdu, dzięki której przewiduje się, że samochód ten będzie zużywał mniej niż 100 Wh na 1,6 kilometra, co odpowiada spalaniu 0,7 litra/100 km. Trzy koła, kompozyt, rozwiązania z lotnictwa oraz astronomii i miejsce dla dwóch osób – niespotykane połączenie w przypadku EV, co nie?
Jednak nawet aerodynamiczność nie uwolniłaby nas od ładowania Aptery… chyba że tak świetnie sprawdzałby się dodatek Never Charge. W teorii „panele słoneczne zintegrowane z nadwoziem Aptera” (nie znamy jeszcze dokładnie tej wizji) miałyby dziennie zapewniać całe 64 kilometrów zasięgu. Zapewne w warunkach idealnych, a więc przy długim pobycie w słońcu w bezchmurny dzień. Powyżej znajdziecie jeden z projektów, na podstawie którego możemy sądzić, że te ciemne miejsca są właśnie panelami słonecznymi.
Czytaj też: Popularność elektrycznych samochodów hamuje infrastruktura ładowania
Źródło: Insideevs
