Wygląda na to, że społeczność zrobiła swoje i finalnie nowa dyrektywa biorąca na celownik prawa autorskie zostanie albo odrzucona na zawsze, albo przejdzie ogromne zmiany. Unia Europejska ogłosiła, że 21 stycznia nie odbędzie się wyczekiwane ostateczne głosowanie, co ma bezpośredni związek z tym, że aż 11 krajów ją odrzuciło.
Wśród tych jedenastu krajów znalazły się m.in. Włochy, Holandia, które doszukały się problemów w osławionym artykule 11 i 13. Wśród argumentów większości z nich znalazły się obawy co do tego, że te zmiany tak naprawdę nie przyczynią się do ochrony praw użytkowników, które powtarzano już wcześniej. Ponadto wiele ruchów mających na celu zwrócenie uwagi parlamentarzystów na problemy z osławionym w naszym kraju „ACTA 2.0” wskazywało, że artykuł 11 to tak naprawdę „podatek od linków”.
Ma to rzecz jasna sens, ponieważ ta ustawa umożliwiała podmiotom pobieranie opłaty np. od wyszukiwarki Google za umieszczanie treści w linkach. Sama firma Google pokazała już wcześniej, jakie zmiany musiałaby przejść po wdrożeniu dyrektywy w życie. Oczywiście kwestią sporną pozostaje to, czy jakakolwiek racjonalnie prowadzona firma wymagałaby zapłaty od wyszukiwarki, dzięki której przecież można ją wyszukać.
Teraz możemy więc spać spokojnie, ale dyrektywa, a dokładnie dwa kontrowersyjne artykuły, może w przyszłości przechodzić zmiany, przez które jej akceptacja będzie ciągnąć się latami. Oczywiście o ile kolejne wybory do Parlamentu Europejskiego nie sprawią, że coś zmieni się o 180 stopni.
Czytaj też: Google pokazało skutki zaakceptowania osławionego ACTA 2.0
Źródło: Engadget