Firma Odake z Kalifornii wpadła na Indiegogo, aby rozwiązać nasze problemy z brakiem wystarczającego miejsca na ekranie. Ten widocznie występuje, co potwierdziło ponad 1210 fundatorów, którzy wpłacili ponad 1700% potrzebnej kwoty do realizacji projektu BladeX i BladeX Pro.
Czytaj też: Samsung Galaxy Book S ze Snadpragonem 855
To nic innego, jak ekrany zapakowane w cienką obudowę z równie cienkimi ramkami, dzięki czemu nie zajmuje więcej miejsca, niż np. zeszyt. Można je z kolei podpiąć do praktycznie wszystkiego, co ma do dyspozycji wyjście HDMI albo port UBS-C. Sam producent twierdzi, że BladeX jest najcieńszym monitorem w historii, mierząc zaledwie 4,5 mm grubości.
Taki wynik został osiągnięty za sprawą użycia podstawki, która nie tylko utrzymuje BladeX w stosownej pozycji, ale też zapewnia mu energię z wbudowanej baterii, dwa głośniki stereo i zestaw portów (jack 3,5 mm, dwa porty USB-C, dwa microUSB i jeden HDMI). Ta podstawka dodaje z kolei 9 mm, kiedy zostanie złożony. Nieźle i to nawet w przypadku wagi, która przy 15,6-calowym ekranie sięga 860 gramów.
Oba modele są identyczne pod kątem fizycznych rozmiarów, ale gdy BladeX oferuje ekran dotykowy w rozdzielczości Full HD, to BladeX Pro ma już zwyczajny ekran, ale w 4K UHD. Na jednym ładowaniu powinien wystarczać do trzech godzin, ale może być ładowany w trakcie pracy albo z gniazdka, albo prosto z laptopa. Cena? Kolejno 209 i 309 dolców, więc całkiem przyzwoicie.
Czytaj też: Oto porównania od ASUSa, których nie powinieneś zobaczyć (według AMD)