Aston Martin przechodził niedawno trudne chwile, z których uratowała go inwestycja właściciela zespołu Racing Point F1, więc teraz pozostaje pytanie – co z przyszłością marki?
W ramach umowy inwestycyjnej kanadyjski miliarder zagarnął bowiem aż 16,7 procent udziałów w Aston Martin za 182 milionów funtów i dzięki został mianowany prezesem wykonawczym. Serwis Autocar chciał z kolei dowiedzieć się, w jaki sposób ten zastrzyk gotówki pomoże marce samochodów sportowych kształtować swoją przyszłość.
Dlatego właśnie Autocar porozmawiał z dyrektorem generalnym firmy, Andym Palmerem. Ten wyjawił, że Aston Martin teraz przyjmie nowy model biznesowy, ponieważ firma chce zostać „brytyjskim Ferrari”, produkując mniej samochodów sportowych, ale sprzedając je z wyższą marżą zysku.
Czytaj też: Odświeżony Volkswagen Tiguan na zdjęciach szpiegowskich
Palmer powiedział, że firma wyprodukowała w ubiegłym roku 5800 samochodów na sprzedaż hurtową, ale w 2020 planuje tworzyć mniej, aby nadać swojej marce ekskluzywności. Jak czytamy:
Czas, abyśmy zrobili coś dobrego i starali się zostać brytyjskim Ferrari, prosząc klientów, aby indywidualnie decydowali co ma trafić do ich samochodów i czekali na ich stworzenie. DBX już pokazuje, jak zamierzamy to robić. Budujemy te samochody tylko do sprzedaży detalicznej, a nasza księga zamówień na 2020 rok jest pełna.
Andy Palmer
Andy Palmer ma nadzieję, że doświadczenie nowego inwestora pomoże Astonowi Martinowi opracować skuteczniejszy biznesplan. Pierwszym zadaniem dla firmy jest usunięcie pozostałych zapasów, a następnie skupienie się na samochodach produkowanych na zamówienie, przy jednoczesnym upewnieniu się, że „jakość jest idealna” DBX SUV od pierwszej partii samochodów klientów.