Już w grudniu rozpocznie się misja Chińczyków, którzy przekonają się, czy na niewidocznej stronie Księżyca faktycznie istnieją tajne bazy nazistów. W ten sposób zamierzają dotrzymać kroku dwóm innym, kosmicznym potęgom: Rosji oraz Stanom Zjednoczonym.
Do tej pory nie udało się przeprowadzić udanej załogowej bądź bezzałogowej misji, która zakończyłaby się lądowaniem na ciemnej stronie naszego naturalnego satelity. Chiny będą więc pierwszym krajem (o ile zadanie się powiedzie) z łazikiem znajdującym się na miejscu. Maszyna nazywa się Chang’e 4 i korzysta z części zapasowych pochodzących z Chang’e 3. Podczas poprzedniej misji łazik Yutu wylądował na powierzchni Księżyca i przez ponad rok monitorował jego obszar.
Jak zapewniają twórcy najnowszego pojazdu, jest on znacznie bardziej usprawniony w stosunku do poprzedniej wersji, mimo, że korzysta z tych samych części. Tym razem eksploatacja ma mieć charakter długoterminowy. Przedsięwzięcie jest elementem chińskiego programu kosmicznego, który w ostatnich latach niezwykle się rozwinął. Azjaci pracują nad eksploracją przestrzeni kosmicznej i planują misje załogowe na Księżyc. Zamierzają również rozpocząć badania nad Marsem, co być może, biorąc pod uwagę ambicje rządzących, uczyni Chiny pierwszym krajem kolonizującym tę planetę.
Choć działania Chin wydają się mieć charakter czysto naukowy, są one postrzegane jako potencjelne zagrożenie dla pokoju na świecie. Zdaniem krajów Zachodu intencje Chińczyków nie są do końca czyste. Według nich istnieje zagrożenie przekształcenia kosmicznych badań w te o charakterze militarnym.
[Źródło: bgr.com; grafika: China Ministry of Defense]