Jakiś czas temu informowaliśmy o niepokojącym zjawisku związanym z powiększaniem się dziury w warstwie ozonowej otaczającej Arktykę. Wygląda na to, że sytuacja powraca do normy.
Warstwa ozonowa zapewnia podstawową ochronę dla organizmów żywych przed promieniowaniem ultrafioletowym pochodzącym ze Słońca. W przypadku ludzi wiadomo, że światło UV prowadzi m.in. do występowania nowotworów skóry.
Już wcześniej pojawiły się spekulacje, że rozrzedzenie ozonu w atmosferze niekoniecznie wynikało z działalności człowieka. Naukowcy przypuszczali bowiem, że wiązało się to z naturalnymi wirami polarnymi. Odpowiadają one za transportowanie zimnego powietrza w regiony polarne, co prowadzi do powstawania chmur stratosferycznych niszczących warstwę ozonową.
Czytaj też: Pod brzegami Arktyki znajduje się ukryte źródła węgla
Teraz, kiedy wir osłabł, sytuacja wydaje się poprawiać. Jednocześnie naukowcy związani z obserwatoriami sugerują, że w najbliższej przyszłości prądy powrócą, ale już bez większego wpływu na ozonosferę. Co ciekawe, dziura w warstwie ozonowej nad Arktyką – pomimo że ogromna – wciąż stanowiła zaledwie niewielki ułamek tej, która w latach 80. występowała nad Antarktydą.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News