Wkrótce po tym, jak lądownik InSight wylądował na Marsie, pojawiły się problemy z „kretem” który miał wkopać się wgłąb Czerwonej Planety na głębokość nawet pięciu metrów. Urządzenie nie było jednak w stanie przekopać luźnej marsjańskiej gleby, a NASA musiała wymyślić nowy sposób na poprawę sytuacji.
W ciągu kilku miesięcy członkowie zespołu InSight przesłali instrukcje, w ramach których robot miał usunąć osłonę przykrywającą sondę. Następnym krokiem miało być przyciśnięcie wiertła, co miało skutkować przełomem w kopaniu. Plan ten zadziałał, a przynajmniej tak się wydawało przez pewien czas.
Ale czasem sprawy przybierają niespodziewany obrót, szczególnie, kiedy prowadzi się misję na innej planecie. Naukowcy z NASA zauważyli bowiem, że sonda w jakiś sposób została wypchnięta na zewnątrz. Nie jest jasne, dlaczego tak się stało, a zespół związany z misją InSight może jedynie sugerować „nieoczekiwane właściwości gleby” jako przyczynę.
Sonda została zaprojektowana do pomiaru ciepła wewnątrz planety i w tym celu musi wykopać co najmniej kilkumetrowy otwór w jej powierzchni. Idealnie byłoby, gdyby sonda osiągnęła głębokość co najmniej trzech metrów, choć mówi się, że jest ona w stanie sięgnąć nawet pięciu metrów.