W naszej galaktyce działa tajemnicza siła, która wytwarza w niej dziury. Nie możemy tego zobaczyć. Prawdopodobnie nie jest to zwyczajna materia. Nasze teleskopy nie wykryły tego bezpośrednio, ale nie ma wątpliwości, że istnieje.
Naukowiec z Harvardu, Ana Bonaca, zaprezentowała dowody na istnienie tajemniczej materii. Przyznała, że w normalnych warunkach strumień gwiazd powinien być mniej więcej jedną linią, rozciągniętą przez grawitację naszej galaktyki. Powinna istnieć w nim również pojedyncza luka. Bonaca pokazała jednak, że GD-1 ma drugą lukę. Ma ona poszarpaną krawędź – region, który naukowiec nazwała „ostrogą” GD-1 – jakby coś ogromnego niedawno przeszło przez strumień. Wygląda na to, że GD-1 został trafiony tą niewidzialną kulą.
Czytaj też: Astronom twierdzi, że obcy mogą podróżować po Drodze Mlecznej wykorzystując czarne dziury

Co zadziwiające, astronomowie nie potrafią zaobserwować tego tajemniczego obiektu, choć przypuszczają, że jego masa jest nawet milion razy większa od masy Słońca. Oczywiście istnieje szansa, że w naszej galaktyce istnieje druga supermasywna czarna dziura. Wtedy jednak powinniśmy natrafić na jakiś jej ślad. Poza tym większość dużych galaktyk wydaje się mieć tylko jedną supermasywną czarną dziurę w centrum.
Co wiadomo? Obiekt ma od 30 do 65 lat świetlnych długości. Być może składa się z ciemnej materii, jednak z pewnością nie jest z niej złożona w 100 procentach. Jeśli ciemna materia jest „niezgrabna”, to koncentruje się w nieregularnych kawałkach rozmieszczonych w galaktykach – podobnie jak zwykła materia, którą widzimy skupioną w gwiazdach i mgławicach. Niektóre alternatywne teorie sugerują, że fragmenty efekty ciemnej materii powinny być płynnie rozłożone w galaktykach.
Bonaca oparła się na danych z misji Gaia, programu Europejskiej Agencji Kosmicznej, aby mapować miliardy gwiazd w naszej galaktyce. Naukowiec stworzyła najlepszy istniejący katalog gwiazd, które wydają się być częścią GD-1. Łącząc te informacje z obserwacjami z teleskopu Multi Mirror udało się stworzyć najbardziej precyzyjny obraz GD-1, który ujawnił istnienie drugiej luki oraz wcześniej niewidocznego obszaru strumienia gwiazd.
[Źródło: livescience.com]
Czytaj też: W zgrubieniu Drogi Mlecznej znajdują się pozostałości po wczesnym wszechświecie