Reklama
aplikuj.pl

Czarnobyl nie daje o sobie zapomnieć. Naukowcy wykryli tam zachodzące reakcje chemiczne

Przed zaledwie dwoma tygodniami mieliśmy 35. rocznicę Katastrofy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, a teraz docierają do nas niezbyt optymistyczne wieści. Chodzi o zachodzące tam reakcje chemiczne, które zwróciły uwagę naukowców.

Ukraińscy badacze odkryli niedawno, że w jednym z pomieszczeń znajdujących się w zniszczonej części elektrowni, ponownie zaczęły występować reakcje związane z rozszczepianiem uranu. Świadczą o tym zwiększone odczyty aktywności neutronów. Tego typu odczyty są prowadzone bardzo skrupulatnie, ponieważ elektrownia jest pokryta strukturą określaną mianem nowego sarkofagu. Zawiera ona setki czujników, które przez całą dobę monitorują m.in. jakość powietrza. Instrumenty te wykryły niedawno zwiększoną aktywność neutronów w pobliżu miejsca, w którym wciąż tli się pożar z 1986 roku.

Czytaj też: Czarnobyl może trafić na listę UNESCO. Co to będzie oznaczać w praktyce?

Kiedy doszło do zapalenia rdzenia reaktora napędzającego elektrownię jądrową w Czarnobylu, uległ on stopieniu. Został przykryty uranowymi prętami paliwowymi, grafitowymi prętami kontrolnymi i piaskiem, co miało na celu ugaszenie pożaru. Niestety, wszystkie te elementy rozgrzały się do tego stopnia, że przybrały kształt lawy. Ta z kolei spłynęła do pomieszczeń znajdujących się poniżej i stwardniała, tworząc struktury zawierające łącznie 170 ton napromieniowanego uranu.

Katastrofa w Czarnobylu miała miejsce w nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku

Eksperci uspokajają, że nie grozi nam widmo kolejnej Katastrofy na terenie Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. Wynika to z prostego faktu: na miejscu brakuje materiałów, które mogłyby ją napędzać. Z drugiej strony, odpowiednio nasilone reakcje chemiczne mogłyby spowodować zniszczenie warstw pokrywających rdzeń. Te mają 34 lata i nie robią najlepszego wrażenia w kontekście swojej stabilności.

Czytaj też: Katastrofa w Czarnobylu 35 lat później. Czy to może się powtórzyć?

Naukowcy podejrzewali, że za całe zamieszanie odpowiada woda deszczowa, która przeciekała, docierając do głębiej położonych struktur i powodując zmiany odczytów. Z tego powodu zainstalowali specjalne urządzenia, które miały rozwiązać problem. Niestety, nie są one w stanie objąć swoim zasięgiem obszaru całej elektrowni, przez co rośnie ryzyko wystąpienia oddziaływań między neutronami a paliwem jądrowym. Na szczęście naukowcy z ISPNPP twierdzą, że wzrost aktywności neutronów jest na tyle niski, iż mają jeszcze kilka lat, zanim będą musieli podjąć jakiekolwiek działania.