W każdym momencie na świecie seks uprawia około miliona osób, choć tylko połowa ma orgazm. Jest to jedna z najprzyjemniejszych czynności w naszym (dorosłym) życiu. Czy tak samo będzie podczas kolonizacji Marsa i podróży kosmicznych? Czy seks poza Ziemią w ogóle jest możliwy?
Prawdopodobnie w ciągu najbliższych dwóch dekad dojdzie do załogowej misji na Marsa. Być może już nasze dzieci będą mogły latać na Czerwoną Planetę w celach turystycznych i będzie to tak powszechne, jak lot do innego kraju.
Najmniejsza odległość, jaka dzieli Ziemię i Marsa to ok. 56 mln km, a największa ponad 400 mln km. Za średnią odległość między obiema planetami uznaje się ok. 225 mln km. Jak szybko jesteśmy w stanie pokonać ten dystans? Gdyby z Ziemi został wystrzelony statek poruszający się z prędkością sondy New Horizons (najszybszy pojazd wysłany przez ludzi) i poleciał w lini prostej, to dotarły na Marsa w ciągu 39-289 dni (w zależności od dystansu). Już teraz eksperci przekonują, że załogowa podróż na Marsa potrwa ok. roku. A przecież trzeba jeszcze doliczyć czas, który astronauci spędzą na Czerwonej Planecie. Niektóre aspekty podróży, jak higiena osobista czy rytuały społeczne są łatwe do adaptacji. Ale co z seksem? Niezależnie od tego, czy ludzie uprawiają go dla prokreacji, czy dla przyjemności, niemal pewne jest, że pewnego dnia ktoś w końcu zrobi to poza Ziemią.
Kosmiczne orgazmy
Istnieje wiele spekulacji na temat tego, czy dwoje ludzi uprawiało kiedyś seks w kosmosie, czy nie. Jeżeli tak faktycznie było, to żaden astronauta raczej się do tego oficjalnie nie przyzna, gdyż byłoby to zerwanie wszelkich protokołów misji naukowych. Na pewno nie jest to część szkolenia astronautów, jednak w miarę jak ludzie będą latać poza Ziemię (także w wyniku kosmicznej turystyki), temat ten będzie powracał.
Z fizycznego punktu widzenia, seks w przestrzeni kosmicznej byłby trudny do wykonania. Środowisko mikrograwitacji, którego doświadczają astronauci np. na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), powoduje różnego rodzaju problemy z prawidłowym funkcjonowaniem. Jedzenie, spanie i ćwiczenia fizyczne są znacznie trudniejsze w kosmosie niż na Ziemi. Nie inaczej byłoby z seksem.
Spójrzmy chociaż na regulację przepływu krwi, ważną dla obu płci, ale szczególnie dla mężczyzn. Niska grawitacja oznacza, że krew nie przepływa przez ciało tak samo, jak na Ziemi. Dla mężczyzn osiągnięcie erekcji byłoby trudniejsze, a może wręcz niemożliwe. Bez tego stosunek się nie uda, choć wiele innych form aktywności seksualnej jest możliwych.
Drugim problemem jest pocenie się. Kiedy astronauci ćwiczą w przestrzeni kosmicznej, ich pot gromadzi się warstwami wokół ciał, sprawiając, że stają się one lepkie i mokre. Słowo „parny” nabiera dodatkowego znaczenia. Mogłoby się zdarzyć, że intymne chwile byłyby śliskie i niewygodne.
Trzeci i najciekawszy problem związany jest z ruchami frykcyjnymi, czyli takimi, które wykonujemy podczas kopulacji. W środowisku mikrograwitacji nawet subtelne pchanie może sprawić, że przedmioty odlecą na drugi koniec statku. Każda fizyczna interakcja jest trudna, nie mówiąc nawet już o tych intymnych.
Istnieje jednak rozwiązanie dla (przynajmniej części) powyższych trudności – to samo, które stosuje się podczas ćwiczeń. Wystarczy zapiąć się w uprzęży i przymocować do ścian statku kosmicznego. Prawdopodobnie pozwoliłoby to parom zaangażować się w aktywność seksualną na tak długo, na ile to możliwe – o ile udałoby się przezwyciężyć trudności związane z prawidłowym przepływem krwi.
Czy to już się wydarzyło? Kiedy się wydarzy?
Przez wiele lat krążyły plotki, że NASA nieoficjalnie zezwoliła na eksperymenty seksualne w kosmosie. Te historie są jednak kategorycznie zaprzeczane przez samą agencję i wszystkich astronautów. Co z innymi agencjami kosmicznymi? Trudno jednoznacznie to stwierdzić, bo nawet jeżeli byłoby ciche przyzwolenie na seks astronautów w kosmosie, to i tak nikt spoza grona zainteresowanych nie miałby prawa się o tym dowiedzieć.
Pewne jest natomiast to, że nie ma szansy, by astronauci zrobili to bez wiedzy agencji kosmicznych. Podczas misji harmonogram jest bardzo napięty i nie ma zbyt wielu chwil na nieautoryzowane działania.
Eksperci nie mają wątpliwości, że do seksu w kosmosie kiedyś w końcu dojdzie. To nieunikniony wynik długotrwałych misji rozpoznawczych, zwłaszcza podczas tak długich, jak choćby lot na Marsa. Nikt nie oczekuje, by członkowie załogi przez długi czas powstrzymywali się od wszelkiej aktywności seksualnej. Jeżeli plany kolonizacji Czerwonej Planety się powiodą, to seks wręcz będzie wskazany.
A co w takim razie z możliwością kopulacji nie na statku kosmicznym, a w bazach księżycowych lub marsjańskich, które powinny powstać jeszcze w tym stuleciu? Tu opcji zapewne będzie więcej, bo słaba grawitacja jednak tam panuje – nie jak choćby na ISS. Trudno te możliwości „przetestować” na Ziemi, po prostu trzeba polecieć na Czerwoną Planetę i zobaczyć, co się wydarzy.
Możliwość zajścia w ciążę i rodzenia dzieci w kosmosie to już temat na inną historię.