Światło ultrafioletowe od dziesięcioleci jest wykorzystywane do neutralizacji różnorakich patogenów. Ale czy jest ono skuteczne w przypadku SARS-CoV-2?
Optymistyczna odpowiedź na to pytanie brzmi: tak. Ta mniej: nie każdy rodzaj światła UV się sprawdzi w tej roli. Promieniowanie UV można bowiem podzielić na trzy typy w zależności od długości fali: UVA, UVB i UVC. Prawie całe promieniowanie UV, które dociera do Ziemi, to UVA. Wiąże się to z faktem, iż większość UVB i całe światło UVC jest pochłaniane przez warstwę ozonową. A to właśnie ten ostatni rodzaj, który ma najmniejszą długość fali i jest najsilniejszy, może działać jako środek neutralizujący.
UVC o długości fali wynoszącej 254 nanometry, zostało z powodzeniem wykorzystane do walki z H1N1 i innymi wirusami, takimi jak SARS oraz MERS. Należą one do koronawirusów, podobnie zresztą jak SARS-CoV-2, który także przegrywa w starciu z tego typu promieniowaniem. Trzeba jednak podkreślić, że dezynfekcja z wykorzystaniem UVC powinna pozostać w rękach specjalistów. Ten typ promieniowania może łatwo doprowadzić bowiem do uszkodzeń skóry i oczu.
Czytaj też: Na świecie dominuje nowa mutacja koronawirusa. Co o niej wiemy?
W przypadku domowych lamp UVC, są one nie tylko niebezpieczne dla naszego zdrowia, ale przy tym… mało skuteczne w eliminacji szkodliwych patogenów. Przydatne może okazać się promieniowanie UVC-222, które – przynajmniej w teorii – nie powinno doprowadzać do uszkodzeń żywej tkanki, jednocześnie usuwając koronawirusa.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News