Szwecja, której nietypowa strategia walki z pandemią wzbudziła ogromne kontrowersje zarówno wśród lekarzy jak i mediów, w ostatnim czasie radzi sobie naprawdę dobrze. W przeciwieństwie do innych krajów Europy, w Szwecji obecnie notuje się rekordowo niskie liczby zakażeń i zgonów związanych z COVID-19.
Profesor Kim Sneppen twierdzi, że choć z pewnością nie osiągnięto tam jeszcze magicznego progu 60%, który wydaje się konieczny do zapewnienia odporności zbiorowej na SARS-CoV-2, to duża liczba zachorowań w poprzednich miesiącach z pewnością hamuje rozwój pandemii.
W ciągu ostatniego tygodnia Szwecja notowała dziennie średnio 23 przypadki na milion osób. Jednocześnie w innych państwach Starego Kontynentu wartości są znacznie wyższe. Dotyczy to również naszego kraju, gdzie niedawno padł rekord dziennych infekcji. Oczywiście Szwedzi zapłacili wysoką cenę za swoje wcześniejsze działania, wszak odnotowano tam jeden z najwyższych współczynników zgonów w przeliczeniu na liczbę mieszkańców.
Czytaj też: Ten lek ma być przełomowy. Zakończy pandemię koronawirusa?
Wcześniejsze badania profesora Toma Brittona z Uniwersytetu Sztokholmskiego sugerowały, że próg pełnej odporności stadnej może być niższy niż oczekiwano i wynosić ok. 43 procent populacji. Podstawą do tego typu teorii jest założenie, że najbardziej towarzyscy i aktywni przedstawiciele społeczeństwa są pierwszymi, którzy się zakażą.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News