Według niedawnych badań, w Stanach już co czwarta osoba ma tatuaż, a w Europie, choć skala tego zjawiska jest dwukrotnie niższa, coraz bardziej staramy się dogonić naszych znajomych zza Wielkiej Wody. Dlatego bardzo nurtuje mnie pytanie: czy tatuaż może szkodzić? Z jednej strony kocham dziaranie się, sam mam wiele tatuaży, ale z drugiej strony wolę wiedzieć, co na stałe aplikuję w swoje ciało (choć z tą stałością jest różnie, ale o tym napiszę innym razem). Więc czy tatuaż szkodzi zdrowiu?
Cytując Forbesa:
Czterdzieści pięć milionów Amerykanów ma jeden tatuaż. Około pięćdziesięciu pięciu kolejnych milionów ma ich dwa lub więcej. To razem daje szacunkową liczbę stu milionów wytatuowanych Amerykanów, którzy tworzą tym samym rynek warty 1,7 miliarda dolarów tylko w samych Stanach Zjednoczonych.
Proces tatuowania
Żeby odpowiedzieć na tytułowe pytanie, trzeba zrozumieć jak dziara powstaje. Cały proces robienia tatuażu nie jest bardzo skomplikowany: artysta nabiera tusz na igły, obojętnie, czy używa maszynki, czy robi dziarę ręcznie, a następnie z ich pomocą przebija pierwszą warstwę skóry (naskórek). Dzięki temu drobinki tuszu przechodzą do kolejnej warstwy, do skóry właściwej, a tam już zostają. Dlaczego jednak trzeba go wbić głębiej, niż tylko w pierwszą warstwę?
Jeśli kiedykolwiek opaliliście się zbyt mocno lub “zdobyliście” nieco głębszą ranę, mogliście zauważyć, że skóra “zaczęła Wam schodzić”. Tak naprawdę skóra ciągle podlega degradacji i odnawia się regularnie, ale dzieje się to w takiej skali, że tego nie zauważamy. Dopiero, gdy większa powierzchnia w jednym miejscu ulega uszkodzeniu, na przykład właśnie przez oparzenie słoneczne, łatwiej nam zaobserwować ten proces. Wtedy można praktycznie w palcach zdjąć złuszczony naskórek, który wygląda jak cieniutki płat. I dokładnie taki sam proces towarzyszy gojeniu się tatuażu, ponieważ z punktu widzenia naszych ciał to mechaniczne uszkodzenie skóry. Dlatego właśnie można pytać czy tatuaż szkodzi zdrowiu – w końcu to intencjonalne tworzenie rany.
Dlatego też tusz trzeba umieścić głębiej – w skórze właściwej. Gdyby robić to powierzchownie, jego drobinki po prostu wypadłyby wraz ze złuszczającym się naskórkiem, a tatuaż nie utrzymałby się na miejscu dłużej, niż kilkanaście dni, może parę tygodni, zależnie od indywidualnej szybkości leczenia się organizmu.
Tatuaż a zdrowie
Więc czy tatuaż szkodzi zdrowiu? I tak, i nie. A przynajmniej nie tak, jak można by myśleć. Gdy tusz umieszczany jest w skórze właściwej, nasze ciała generują reakcje obronne. W końcu traktuja wykonywanie dziar jak rany, dlatego wysyłają tam swoje “oddziały” białych krwinek i innych niezbędnych obrońców naszych organizmów. Problem jednak w tym, że drobinki tuszu są dla tej defensywnej dywizji zbyt duże, więc te montują swoistą barierę i na stałe zatrzymują tusz w skórze właściwej. Nie może on ani wypłynąć na wierzch, ani przejść do dalszych warstw, więc po prostu tak sobie tam tkwi.
Jednak, co ważne, organizm dalej wyczuwa obce ciało wewnątrz i dalej chce je usunąć. Z tego względu niektóre badania sugerują (choć oczywiście zgody w tej kwestii nie ma), że posiadacze tatuaży mają wyższą odporność na choroby – ponieważ ich ciało permanentnie jest w stanie wojny z tuszem. Wojny na małą skalę, rzekłbym, taki DEFCON 4. Co za tym idzie, w organizmie krąży więcej przeciwciał, w tym immunoglobulin A, które odpowiadają (w dużym uproszczeniu) między innymi za walkę z drobnoustrojami czy produktami ich obecności w ciele.
I to właśnie dlatego jest tak ważne jakiego tuszu używa się do tatuowania. Te najtańsze, sprowadzane najczęściej z Chin, są bardzo często niskiej jakości – niektóre testy wykazały nawet obecność tonera do drukarek w pewnych produktach. O podobnych zastrzeżeniach przeczytasz na przykład na stronie TME. Podsumowując, nie dość, że ciało i tak reaguje na sam fakt tatuowania, to w „złym” tuszu mogą znajdować się elementy bardziej uczulające i do tego jeszcze toksyczne. W dużym skrócie, czynność (tatuowanie) wytwarza naturalną reakcję organizmu, ale substancja (tusz) może dodatkowo ją zaogniać czy wręcz samoczynnie działać. Oczywiście negatywnie. Reakcje alergiczne to akurat bardzo indywidualna sprawa, ale nie pomoże fakt, że wprowadzana do skóry substancja jest po prostu inwazyjna i sama z siebie również powoduje szkody czy stwarza dodatkowe ryzyko. To trochę jak z wszczepami podskórnymi – nacięcie i wprowadzenie ich tworzy uszkodzenia, ale jeśli są zrobione z niekompatybilnej z ciałem substancji, to powstaje dodatkowy, groźniejszy problem.
A w kwestii samej odpowiedzi immunologicznej, badania z 2016 roku odpowiadają zaledwie na część pytań:
Badania wykazały, że osoby, które tatuowały się pierwszy raz, miały bardziej wytężoną odpowiedź systemu immunologicznego (wyższy poziom immunoglobulin A). Możliwe, że było to przyczyną większego stresu podczas zabiegu. Natomiast odpowiedź u osób, które tatuowały się drugi, trzeci lub kolejny raz, wzrastała zaraz po zakończeniu sesji tatuowania. Wydaje się, że ich ciała były mniej obciążone przez doświadczenie tatuowania przez wzgląd na poprzednie zabiegi. […]
Jednak nie jest pewne jak długo wzmożona aktywność systemu immunologicznego trwała [badania odbyły się w trakcie i krótko po wykonaniu tatuażu – przyp. autora]. Ponadto badacze stwierdzili, że wyniki ich testów mogą być zaburzone przez czynnik ludzki: osoby tatuujące się częściej mogą z natury mieć lepszy system odpornościowy. Jeśli osoba tatuująca się ma słaby system, istnieje większe ryzyko powikłań po zabiegu oraz wydłużony proces gojenia, co może zniechęcić je do ponownego tatuowania się.
Czy tatuaż szkodzi zdrowiu?Prawo a tatuowanie
Problem jednak nie leży tylko i wyłącznie w sprowadzaniu tuszy, a w kwestiach legislacyjnych. Odpowiednich przepisów prawnych nie ma. Choć istnieją w Unii Europejskiej konkretne wytyczne, których państwa członkowskie mogą (choć nie muszą) się trzymać, polski rynek wciąż nie ma odpowiednich regulacji. Takie “poradniki” wydaje na przykład ECHA, czyli European Chemicals Agency, zlokalizowana w Finlandii. Brak polskich regulacji sprawia, że nie jest łatwo obecnie odpowiedzieć na pytanie czy tatuaż w polskich realiach szkodzi zdrowiu. Bez odpowiednich narzędzi kontroli jakości trudno jest orzec, czy proces tatuowania jest w Polsce realizowany w prawidłowy, bezpieczny sposób. Na bezpieczeństwo składa się wiele czynników – higieny, użytych narzędzi, składników, czyli tuszy, czy wreszcie czynnik naszych ciał, które reagują w różny sposób.
Nawet amerykański rynek nie jest aż tak regulowany, jak mogłoby się wydawać. I to pomimo ogromnej popularności tej formy zdobienia ciała wśród praktycznie całego społeczeństwa. FDA, czyli Food & Drug Administration, instytucja rządowa Stanów Zjednoczonych, tworzy na bieżąco pewnego rodzaju poradniki, na przykład w postaci Q&A na temat tatuaży i tatuowania:
Opublikowane badania donoszą, że niektóre tusze zawierają pigmenty używane w tonerach do drukarek albo lakierach do samochodów. FDA nie zatwierdziła żadnego pigmentu, który można by umieszczać w skórze w celach kosmetycznych [ze względu na rozbieżność językową, można pokusić się o stwierdzenie, że chodzi o ogólne użycie tuszu w celach ozdobnych, w tym i w formie tatuażu, i makijażu permanentnego – przyp. autora].
Co ciekawe, jeśli przeczytacie zawartość ich artykułu, zobaczycie, że bardzo mało tam stwierdzeń jednoznacznych. Dominuje raczej niepewność (na przykład „FDA nie zaleca”) i sugestie konsultacji z własnym lekarzem (najpewniej chodzi o kogoś na kształt naszego lekarza rodzinnego).
Chcesz szerszą wersję tego artykułu i to w wersji video? Oto ona:
Dobre tusze to podstawa
Jak więc sprawdzić, czy wybrani przez Was artyści korzystają z dobrych tuszy? Na szczęście sprawa jest prosta, choć nieoczywista. Ci tatuatorzy, którzy już długo pracują w zawodzie, wyrabiają sobie swoją własną markę i bardzo zależy im na jej utrzymaniu. Gdyby spora część klientów reklamowała wykonanie tatuaży, właśnie przez wzgląd na zastosowanie złego tuszu (co może bardzo szybko wyjść na jaw), po prostu traciliby tych klientów. Nawet w dobie internetu i social mediów, polecanie artystów ma największą wartość wtedy, gdy robią to znajomi, którzy już się u nich tatuowali. Z drugiej strony, gdyby znajomi przestrzegali nas przed jakimiś artystami – zapewne nigdy byśmy się do nich nie zgłosili.
Tak więc najprostszym sposobem jest wybranie tych tatuatorów, którzy są renomowani, polecani i z wieloletnim doświadczeniem. Oczywiście nie można powiedzieć, że nowi artyści są kiepscy i używają tanich komponentów. W żadnym wypadku. Po prostu gdy zaczynacie przygodę z tatuażem, najlepiej sprawdzić reakcje ciała i cały proces u kogoś, kto ma już wiele projektów za sobą. Gdy będziecie wiedzieć co i jak, sami odkryjecie kolejne pomysły na sprawdzanie “jakości” tatuatora. Wliczając w to właśnie kwestie używanych przez niego tuszy.
Czy tatuaż szkodzi zdrowiu? Jak wybrać tatuatora?
Jeśli jednak nie ten sposób? Cóż, za najbardziej sprofesjonalizowany rynek uważa się Stany Zjednoczone, choć sam nie jestem tego zdania, bo w Polsce mamy ogrom utalentowanych i odpowiedzialnych artystów. Wystarczy poszperać nieco w internecie, by dowiedzieć się jakie tusze należą do tych najbardziej renomowanych. Istnieje między innymi marka, której nazwy nie przytoczę, ale która została założona właśnie przez tatuatora. Najpierw produkowali w Europie, potem wyprowadzili się do Stanów. Obecnie jest to jeden z najbardziej polecanych producentów tuszy na całym świecie. Ponownie wracam do argumentu skali: jeśli wytatuowano tymi tuszami całe rzesze ludzi i w zdecydowanej większości nie było żadnych komplikacji, oznacza to, że najprawdopodobniej tusze są dobrej jakości.
Mimo to, zawsze może zdarzyć się uczulenie czy inna reakcja organizmu. Jak napisałem wcześniej, tusze są traktowane przez nasze ciała jak coś obcego, niczym drzazga. Żaden tatuator (ani nawet lekarz) nie przewidzi reakcji Twojego organizmu na tusz. Zminimalizować ryzyko możesz robiąc sobie najpierw mały tatuaż, najlepiej w zakrywanym ubraniami miejscu, który w razie potrzeby względnie łatwo usuniesz. Sprawdzisz w ten sposób nie tylko swoją tolerancję na tusz, ale również odporność na ból. Będziesz wiedzieć, jak w przyszłości podchodzić do dalszego tatuowania. Oczywiście jeśli nie zakończysz na tym jednym, jednym!
Jeśli chcecie więcej takich artykułów, dajcie znać w komentarzach – być może uda się stworzyć cały cykl o dziarach. Dodatkowo, na moim kanale OSOM regularnie pojawiają się takie treści, więc zapraszam również tam!
Autor o swojej pasji
Dlaczego w ogóle stwierdziłem, że warto napisać o takiej stronie sztuki, jaką jest tatuaż? Bo sam jestem ich posiadaczem, a bardzo lubię wiedzieć co dzieje się z moim ciałem. Szczególnie, gdy podejmuję decyzję ozdobienia go w inwazyjny sposób. Postanowiłem zająć się taką tematyką w sposób bardziej profesjonalny, dlatego na moim kanale znajdziecie sporo treści poświęconych właśnie tatuowaniu i samym dziarom. Im głębiej wchodzę w ten świat, tym bardziej interesujący się on wydaje.
Pomimo że w Polsce istnieje ogromny rynek tatuażu, bardzo profesjonalny, mało w przestrzeni publicznej mówi się o poważniejszych aspektach tatuowania. Takich jak zdrowie: alergie, tatuowanie osób cierpiących na różne choroby (czy mogą robić sobie tatuaże), długotrwałe efekty. A okazuje się, że badań na ten temat jest mnóstwo i istnieją specjaliści nawet z dziedzin z tatuażem pozornie niezwiązanych. Etnolodzy, immunolodzy, chemicy i wielu innych. I tak, mam nadzieję dowiedzieć się o tatuowaniu jak najwięcej, a potem mam nadzieję tą wiedzą się podzielić!
~Andrzej