U niektórych osób panuje przeświadczenie, jakoby nowotwory były chorobami cywilizacyjnymi, typowymi dla XXI wieku. Zgony w średniowieczu kojarzy się natomiast z głodem, różnego rodzaju plagami czy bitwami. Jest to jednak mylne przeświadczenie.
Oczywiście nowotwory stają się coraz powszechniejsze, co jest konsekwencją zarówno stylu życia, jak i czynników środowiskowych. Poza tym, wyższa przeżywalność w wieku dziecięcym oznacza, że więcej osób dociera do etapu, na którym ryzyko zachorowania na raka rośnie. Polepsza się także diagnostyka, dzięki czemu rozpoznaje się przyczyny pogorszenia stanu zdrowia bądź zgonu – wcześniej ktoś „po prostu umierał”. Obecnie wskaźniki zachorowalności na raka są najwyższe w krajach, których społeczeństwa mają najwyższą średnią długość życia.
Czytaj też: Najgroźniejsze nowotwory – top 10
Dr Piers Mitchell z University of Cambridge przeanalizował szczątki należące do 143 osób, które zmarły między 500 a 1600 rokiem. Przed rozpoczęciem badań nie spodziewał się natrafić na wiele zmian nowotworowych, lecz faktyczna sytuacja delikatnie go zaskoczyła. Tomografia komputerowa dostarczyła bowiem dowodów na co najmniej pięć zachorowań, co stanowiło 3,8 procent całej grupy. Wszyscy poszkodowani byli mężczyznami, a Mitchell szacuje, że od 9 do 14% ludności ówczesnej Anglii chorowało na nowotwory.
Mitchell szacuje, że od 9 do 14% ludności średniowiecznej Anglii chorowało na nowotwory.
Dla porównania, obecnie ten wskaźnik jest znacznie wyższy, ponieważ średnio 40-50% Brytyjczyków przed śmiercią doświadcza zachorowań na jakąś formę nowotworu. Nie muszą to oczywiście być złośliwe odmiany. Biorąc pod uwagę znacznie krótszą średnią długość życia, brak zanieczyszczeń powietrza czy nałogowego palenia tytoniu w okresie średniowiecza, to wskaźnik zachorowań w ówczesnych czasach i tak wydaje się stosunkowo wysoki.
Czytaj też: Średniowieczne monety w polu kukurydzy. Nietypowe znalezisko z naszego kraju
Kości wykorzystane w ramach badań pochodziły z sześciu cmentarzy. Większość ekshumowanych szczątków była niekompletna, co mogło zakrzywić obraz rzeczywistości. Aby zapewnić względną obiektywność wyników, naukowcy skupili się tylko na tych ciałach, w których kręgosłup, miednica i kości udowe okazały się wystarczająco dobrze zachowane. W tej grupie ostatecznie znalazło się ponad dwukrotnie więcej męskich niż żeńskich szczątków, co mogło zaważyć na wynikach. Poza tym, ograniczona liczebność próby oraz miejsc, z których pobierano kości, również mogły wpłynąć na rezultaty.