Reklama
aplikuj.pl

Czy żyjemy w symulacji? Szanse wynoszą 50:50

Czy żyjemy w symulacji
Czy żyjemy w symulacji?

Czy żyjemy w symulacji? Czy świat, który nas otacza, ma coś wspólnego z tym znanym z trylogii „Matrix”? Naukowcy starają się to obliczyć.

Pewnie wiele osób nie miałoby nic przeciwko, gdyby okazało się, że żyjemy w symulacji, a cały rok 2020 i pandemia COVID-19 były tylko złą wersją wgranego oprogramowania. Zresztą, zakładając poprawność teorii wieloświatów, zapewne istnieją światy, w których żadnej pandemii nie było.

Czy jest możliwe, że żyjemy w symulacji, takiej, jak w „Matriksie”? Elon Musk chce wierzyć, że tak, ale naukowcy nie są tego pewni. Astronom prof. David Kipping przeanalizował szanse i doszedł do wniosku, że jest mniej niż 50% szans, że możemy żyć w symulacji. Mimo iż nie brzmi to zachęcająco, 50% szans to naprawdę sporo.

Życie jak gra

Żyjemy w epoce obfitującej w egzystencjalny strach, który zdaje się wzmacniać eskapizm bardziej niż kiedykolwiek. Idealnie widać to w roku 2021, w którym pandemia COVID-19 nie ustępuje, ale było to widoczne nawet w latach 60. i 70. ubiegłego wieku, kiedy to era Apollo była przepełniona wątpliwościami co do granic podróży kosmicznych. Profesor David Kipping z Columbia University opublikował wyniki ciekawych badań. Jego zdaniem, to, jak bardzo jesteśmy realni, jest czymś, nad czym ludzie zastanawiali się od czasu, gdy stali się ludźmi. Dzisiaj po prostu te wątpliwości jesteśmy w stanie ubrać we wzory fizyczne i empiryczne pomiary.

Myślę, że zastanawianie się nad naturą rzeczywistości jest czymś naturalnym. To jest coś, co ludzkość robiła od czasów starożytnych. Zainteresowanie hipotezą symulacji jest w dużej mierze podsycane przez postępy w dziedzinie obliczeń, które widzimy wokół siebie. W miarę jak nasze możliwości rosną, zastanawiamy się, jakie mogą być granice tej technologii.

Prof. David Kipping

W czasach zdominowanych przez komputery i technologię łatwo jest wyobrazić sobie, jak nasi przodkowie mogli myśleć, że żyjemy w jakiejś innej rzeczywistości czy grze komputerowej. W 2003 r. filozof z Oxford University – Nick Bostrom – napisał artykuł, w którym zaznaczył, że co najmniej jedna z trzech propozycji dotyczących naszego świata musi być prawdziwa. Według pierwszej propozycji, wszelkie cywilizacje zawsze wymierają, zanim rozwiną się na tyle, by stworzyć symulację na tak wielką skalę – obejmującą cały Wszechświat. Po drugie, nawet gdyby tak zaawansowana symulacja była technologicznie możliwa, to i tak nie bylibyśmy zainteresowani symulowaniem siebie samych. Jest też trzecia opcja – prawdopodobnie już teraz żyjemy w ogromnej symulacji.

Czy bylibyśmy w stanie poznać, gdybyśmy żyli w symulacji?

Kipping spojrzał na pytania Bostroma wykorzystując statystykę bayesowską. Tego rodzaju rozumowania użył po raz pierwszy 18-wieczny angielski uczony Thomas Bayes, który sformułował tzw. twierdzenie Bayesa, będące podstawą wielu współczesnych metod statystycznych.

Mówienie, że jest 50:50 szans, że żyjemy w symulacji, jest swego rodzaju pominięciem punktu, który znalazłem. Bardziej precyzyjne stwierdzenie mówi, że szansa na życie w symulacji musi być mniejsza niż 50%. Ponieważ istnieją tylko dwie możliwości, jest mało prawdopodobne, abyśmy żyli w symulacji. Liczba mniejsza niż 50% pod wieloma względami jest najbardziej hojnym prawdopodobieństwem, jakie mogło nam się przytrafić.

Prof. David Kipping

Dowody na życie w symulacji

Kipping wziął pod uwagę trzy propozycje Bostroma i ograniczył je do dylematu zero-jedynkowego, ponieważ dwie tezy mówią, że nie żyjemy w symulacji. Trzecia propozycja mówi o „szansie”, że nasz świat to gra komputerowa albo świat rodem z „Matriksa”. To oznacza, że szanse na życie w symulacji wynoszą między 33% a 50%. Albo żyjemy w symulacji, albo też nie.

Czy istnieją jakieś dowody naukowe potwierdzające, że żyjemy w symulacji? Przede wszystkim, obecnie nie jesteśmy w stanie udowodnić, że nie żyjemy w symulacji. Zohreh Davoudi, fizyk jądrowy, uważa, że promieniowanie kosmiczne – najbardziej energetyczne promieniowanie znane człowiekowi – pojawiałoby się pod postacią pikseli, jeżeli żylibyśmy w symulacji. Doskonale podsumował to David Chalmers, filozof z New York University:

Nie znajdziemy dowodu, że nie żyjemy w symulacji, bo każdy dowód, który dostaniemy może być symulowany.

Niektórzy twierdzą, że istnienie ekosfer, czyli regionów wokół planet, w których może występować życie, jest dowodem potwierdzającym teorię o symulowanej rzeczywistości. Jeszcze lepszym przykładem jest powszechne występowanie efekt Mandeli, czyli zjawiska, gdy pamiętamy coś, co nigdy nie miało miejsca. Zwolennicy teorii symulowanej rzeczywistości za najważniejszy dowód jej poprawności przytaczają kontaktu z cywilizacją pozaziemską – i to pomimo miliardów dolarów zainwestowanych w realizację tego celu. Naukowcy są zdania, że nie ma szans, byśmy byli jedyną inteligentną cywilizacją we Wszechświecie – kosmitów po prostu nikt nie zaprogramował w naszej symulacji.